Biuro Ochrony Rządu nie może ubezpieczyć oficerów wysyłanych w rejony działań wojennych. Nie pozwalają na to stare przepisy - pisze "Rzeczpospolita".
BOR ubezpiecza swoich pracowników od następstw nieszczęśliwych wypadków i śmierci, ale tylko w Polsce. Chociaż funkcjonariusze od kilku lat służą w krajach objętych wojną, to do tej pory nie zmieniono przepisów, które umożliwiłyby ich ubezpieczenie. Oficerowie, jeśli chcą mieć polisę obejmującą zdarzenia losowe w zapalnych rejonach świata muszą ją sobie wykupić sami.
- Nie zostawiamy ich bez pomocy. Pokrywamy koszty tych polis – powiedział "Rzeczpospolitej" kapitan Dariusz Aleksandrowicz, rzecznik prasowy BOR. Pieniądze na ten cel Biuro przesuwa z puli przeznaczonej np. na nagrody czy zapomogi - pisze gazeta.
Twórcy ustawy nie przewidzieli możliwości wykupienia polis na kraje ogarnięte wojną. – Dopuszczenie do takiej sytuacji to kompletny brak wyobraźni. Ustawę o Biurze Ochrony Rządu należało znowelizować kilka lat temu, kiedy funkcjonariusze zaczęli wyjeżdżać w strefy działań wojennych – skomentował aktualny stan prawny generał Stanisław Koziej, były wiceminister obrony narodowej. – My też mieliśmy na początku misji w Iraku problemy z ubezpieczeniem wojennym żołnierzy, ale dotyczące tego przepisy są już precyzyjne – dodał generał.
Kilka dni temu w Iraku zginął w zamachu terrorystycznym pierwszy polski BOR-owiec Bartosz Orzechowski. Ochraniał on naszego ambasadora, generała Edwarda Pietrzyka. Wg informacji "Rzeczpospolitej" plutonowy wykupił dodatkową polisę.
Źródło: Rzeczpospolita