W Puławach od kilku tygodni grasuje nożownik. Mieszkańcy, a szczególnie ekspedientki małych sklepików, boją się o własne życie, bo napastnik potrafi atakować bezwzględnie i niespodziewanie. Policja jest bezsilna, chociaż stworzyła portret pamięciowy mężczyzny i powołała specjalną grupę śledczą.
"Nożownikiem" przezwali mężczyznę mieszkańcy. Działa bowiem zawsze w ten sam sposób: wchodzi do małych sklepów z nożem w ręku i żąda pieniędzy. W ciągu miesiąca zaatakował już pięć razy - zawsze rano, kiedy w sklepach nie było klientów. W sumie zrabował już ponad tysiąc złotych.
Niektóre ekspedientki próbowały walczyć z napastnikiem. Nie udało im się jednak go złapać. Próby wzywania ratunku także nie przyniosły rezultatu.
- Wszedł i zamknął drzwi, a kiedy się odwróciłam, już stał przy mnie z nożem - relacjonuje Anna. - Zabrał pieniądze i uciekł. Ja wybiegłam na ulicę krzycząc ratunku, ale nikogo nie było w pobliżu - dodaje.
Mogą liczyć tylko na siebie
Puławska policja powołała specjalną grupę, która zajmuje się tylko sprawą nożownika. Jak do tej pory jednak mężczyzna jest nieuchwytny. Wiadomo, że to szczupły trzydziestolatek, o wzroście koło 170 cm. Ma ciemne, krótkie włosy i wadę wymowy. W napadach posługiwał się kuchennym nożem. Twarz miał częściowo zamaskowaną.
Sklepikarze wiedzą, że dopóki bandyta nie zostanie złapany, mogą liczyć tylko na siebie. Niektórzy zaopatrzyli się w broń - kije i noże.
Policja zaleca, by w przypadku napadu wykonać wszystkie polecenia napastnika, a potem jak najszybciej dzwonić pod 997 ub 112.
- Bo to już nie chodzi przecież o pieniądze, ale nasze życie... - mówi jedna z ekspedientek.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24