Joanna Kluzik-Rostkowska i Elżbieta Jakubiak powinny powiedzieć prawdę o Jarosławie Kaczyńskim, że nie jest tym, którego obie autoryzowały - zaapelowali wspólnie w "Faktach po Faktach" Wojciech Olejniczak z SLD i Andrzej Halicki z PO. Były europoseł PiS Marek Migalski nie ma wątpliwości, że prezes PiS traktuje partię jak fundusz emerytalny, którym zarządza Zbigniew Ziobro.
Migalski, który sam kilka tygodni temu stracił prawo do występowania jako europoseł pod szyldem PiS, w bardzo ostrych słowach zdiagnozował w "Faktach po Faktach" to, co dzieje się teraz w PiS i dlaczego z klubu tej partii odchodzi poseł Jan Ołdakowski.
- Nie chce być w funduszu emerytalnym Jarosława Kaczyńskiego zarządzanego przez Zbigniewa Ziobrę - stwierdził Migalski.
W jego opinii, usunięcie z PiS Joanny Kluzik-Rostkowskiej i Elżbiety Jakubiak oznacza, że partia nie chce wygrywać wyborów, iść w kierunku centrum i umiarkowanych wyborców. - Szkoda PiS, szkoda wyborców PiS, szkoda Polski - oświadczył europoseł, podkreślając, że PiS - faktycznie zarządzane przez Ziobrę, z jedynie formalnym przywództwem Kaczyńskiego - skazuje się na pozycję rozdętego LPR.
Znaleźli winnych
Zdaniem Migalskiego, to co się dzieje w PiS, nie jest strategią prezesa PiS, która ma go przywrócić do władzy lecz działanie, które jest podporządkowane jednemu: mieć bezpieczną starość pod skrzydłami Ziobry.
Dlatego europoseł nie ma wątpliwości, że będą kolejne ofiary, bo w PiS trwa noc długich noży. - Wysłane za nimi komando już ich dopada - stwierdził Migalski, zastrzegając jednocześnie, że to metafora.
W jego opinii moment na usunięcie posłanek nie został wybrany przypadkowo. - PiS wie, że przegra wybory, trzeba było znaleźć kogoś, kogo będzie można obciążyć tą klęską - powiedział Migalski, dodając, że temu, iż PiS przegra wybory są winni: Kaczyński, Ziobro, Kurski, Błaszczak.
Kaczyński na emeryturę
O powiedzenie prawdy o prezesie PiS zaapelowali do wyrzuconych posłanek politycy PO i SLD. - Powinniśmy zaprosić obie panie do bloku, który miałby odsunąć Jarosława Kaczyńskiego. Pozwólmy mu odejść na emeryturę, ktoś powie zasłużoną, ktoś inny, że nie. I nie rozpaczajmy nad tym - powiedział europoseł SLD.
I dodał: - Dziś trzeba uświadomić społeczeństwu, że Jarosław Kaczyński jest złym człowiekiem. Obie posłanki powinny publicznie opowiadać, jaki jest prezes PiS. W kampanii prezydenckiej zachwycały się nim i powtarzały, że jest wspaniałym mężczyzną, politykiem, patriotą. Wiemy, że to nieprawda.
Potem doprecyzował, że jeśli Kluzik-Rostkowska i Jakubiak powiedzą prawdę o Kaczyńskim, będzie to oznaczało, że są w jednym bloku z tymi wszystkimi politykami, którzy chcą odsunąć Kaczyńskiego.
To tylko pozytywne wibracje
Wtórował mu Halicki. - Kaczyński - w kampanii, którą prowadziła Kluzik-Rostkowska - wykorzystał po prostu twarze popularnych osób, które pracowały na rzecz porozumienia polsko-polskiego - stwierdził. I dlatego - w jego opinii - te osoby powinny przyznać, że autoryzowały prezesa PiS takiego, jakim nigdy nie był.
Halicki zaprzeczył, by Kluzik-Rostkowska i Jakubiak miały być przyjęte do klubu PO. - Musiałyby diametralnie zmienić swój pogląd, ciężko mi sobie wyobrazić je w PO - podkreślił. Dodając, że zaproszenie, z którym pospiesznie wystąpił do Kluzik-Rostkowskiej szef klubu PO Tomasz Tomczykiewicz było podyktowane emocjami. - Między śląskimi posłami są pozytywne emocje - stwierdził Halicki.
Również szef klubu PSL Stanisław Żelichowski wykluczył, by jego partia zapraszała posłanki, gdyż jak się wyraził zapraszać można piłkarza z jednego klubu piłkarskiego do drugiego, a w partii jest inaczej, bo każda ma swój program. - Sprawa jest złożona, to polityka interesów, muszą same dojść do wniosku, że w ich interesie będzie przestrzeganie programu - powiedział Żelichowski, jednocześnie dyplomatycznie deklarując, że PSL jest otwarte na rozmowy.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24