Krakowski Sąd Okręgowy zwrócił do prokuratury wniosek o wydanie Europejskiego Nakazu Aresztowania (ENA) dla Andersa Hoegstroema, Szweda oskarżonego o zlecenie kradzieży tablicy z historycznym napisem "Arbeit macht frei" - dowiedziała się TVN24. Powodem decyzji krakowskiego sądu są błędy prokuratury.
Jak dowiedziała się TVN24, chodzi o to, iż prokuratura nie przedstawiała wiarygodnych dokumentów świadczących, że Anders Hoegstroem przebywa na terenie Szwecji lub innego kraju Unii Europejskiej. Prokuratura musi teraz ustalić, gdzie aktualnie znajduje się podejrzany Szwed.
Mają miesiąc
Informację TVN24 potwierdził sędzia Rafał Lisak, rzecznik krakowskiego sądu. - Musi zostać wykazane, i to nie za pomocą jakiejś medialnej wiedzy, tylko procesowo, że ta konkretna osoba przebywa w którymś z krajów Unii Europejskiej - powiedział Lisak. Jeżeli tak się stanie, to sąd zajmie się wnioskiem o wydanie Europejskiego Nakazu Aresztowania. Jeżeli jednak okaże się, że podejrzany znajduje się np. w Ameryce, Afryce czy Azji, to procedura wydania takiego nakazu nie będzie mogła być zastosowana.
Sędzia poinformował też, że we wniosku prokuratury znalazły się też niepełne dane osobowe poszukiwanego Szweda (chodzi o miejsce jego urodzenia i imiona rodziców). Dlatego też i to trzeba będzie uzupełnić.
Na poprawienie wniosku prokuratorzy dostali miesiąc. Jeżeli nie zmieszczą się w tym terminie, wniosek zostanie uznany za bezskuteczny i trzeba będzie go złożyć jeszcze raz.
Polacy na usługach Szweda
Tablica z historycznym napisem "Arbeit macht frei" znad bramy b. niemieckiego obozu została skradziona 18 grudnia nad ranem.
Napis odnaleziono kilkadziesiąt godzin później we wsi Czernikowo koło Torunia. Przestępcy pocięli go na trzy części. O udział w kradzieży podejrzanych jest pięciu Polaków. Z ustaleń prokuratury wynika, że działali na zlecenie pośrednika ze Szwecji, Andersa Hoegstroema.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24