Polska jest dzisiaj traktowana jako jeden z liderów, niestety nielicznych w UE, który stara się forsować w wielu sprawach ogólnoeuropejski punkt widzenia - powiedział premier Donald Tusk w Sejmie, mówiąc o roli, jaka czeka Polskę w okresie jej prezydencji w Unii.
- Nie ma co zadzierać nosa, bo dawno wyzbyliśmy się kompleksów i nie ma potrzeby wmawiania sobie, że polska prezydencja to okres przełomowy w losach świata - mówił premier. Jego zdaniem nie musimy sobie niczego udowadniać i przejść przez najbliższe 6 miesięcy "sprawnie" przede wszystkim pod względem organizacyjnym.
"Mają szansę nas zapamiętać"
- Finalizacja niektórych procesów sprawi, że polską prezydencję dobrze się zapamięta - kontynuował szef rządu. Chodzi przede wszystkim o podpisanie traktatu akcesyjnego z Chorwacją i umowę stowarzyszeniową z Ukrainą, która stanie się "pierwszą poważną kropką nad i" w przypadku zbliżania naszego wschodniego sąsiada do Unii.
Prezydencja to reputacja
Prezydencja, która po traktacie lizbońskim oddała realny wpływ na kształtowanie polityki europejskiej na rzecz jej stałych instytucji, tj. Komisji, Rady i Parlamentu Europejskiego wiąże się jednak zdaniem premiera z dużymi oczekiwaniami, a w przypadku Polski nawet większymi niż te ostatnie. - W przypadku Węgier i Belgii były one znacznie niższe - powiedział Donald Tusk.
"Oszczędzajcie ojczyznę"
Donald Tusk zwracał się z mównicy sejmowej do polityków opozycji, prosząc o to, by w najbliższych miesiącach starała się "oszczędzać ojczyznę" w rozmowach z europejskimi politykami.
Podkreślał, że to od Polski w ciągu następnych sześciu miesięcy będzie zależało, "na ile atmosfera w UE, wokół samej istoty Unii Europejskiej, zmieni się na lepsze albo - odpukać - pogorszy".
Ocenił, że byłoby w naszym interesie narodowym, gdyby wszyscy bez wyjątku potwierdzali, że Polska jest jednym z liderów w Europie.
- Polska nie jest roztrzęsionym jak niektóre państwa europejskie, ledwie trzymającym się fundamentów, państwem - stwierdził. W związku z tym ostatnie działania polskich polityków na forum Parlamentu Europejskiego i innych unijnych instytucji wyrządzają naszemu krajowi krzywdę. - Nie ma gorszego pomysłu, niż udowadnianie innym krajom, że Polsce grozi ta sama katastrofa, co Grecji czy innym państwom - kończył premier. Jego zdaniem wszyscy, nie tylko politycy, powinni się powstrzymać przed "tworzeniem z nas na siłę Grecji".
"Gracz europejskiej ekstraklasy"
Po premierze na mównicę wszedł minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski. Szef resortu wyliczał punkt po punkcie kwestie, które poruszył w wystąpieniu Donald Tusk, dodając przy tym, że poza podpisaniem traktatu akcesyjnego z Chorwacją i umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą Polska będzie chciała utworzyć Europejski Fundusz na Rzecz Demokracji.
- Polska może wyjść po okresie prezydencji jako gracz europejskiej ekstraklasy i kraj gospodarczego sukcesu ceniący i wzmacniający demokrację w regionie - stwierdził. - Przed Polską stoi zadanie odbudowy zaufania do integracji obywatelskiej oraz zrównoważenie zainteresowania w Unii jej południowym i wschodnim sąsiedztwem - zadeklarował minister.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24