Koniec negocjacji ze stroną amerykańską jednak dalej, niż bliżej. - Amerykanom zależy na stworzeniu wrażenia, że to jest czas ostatecznych decyzji. Ale my nie mamy żadnego kalendarza naszych zobowiązań - mówi w TVN24 Bronisław Komorowski. Marszałek podkreśla, że 10 lipca co najwyżej dojdzie do poważnej rozmowy z Condoleezzą Rice, a nie podpisania umowy.
Polska nie będzie uginać się pod amerykańską presją jak najszybszego zakończenia negocjacji w sprawie tarczy. - Chcemy jak najlepszych relacji z USA i rozumiemy ich potrzebę bezpieczeństwa, ale musimy w pierwszej kolejności dbać o własne narodowe interesy. Koniec zgadywania oczekiwań Amerykanów i dawania im wszystkiego bez dbania o polski interes doraźny - mówił w TVN24 stanowczo marszałek Sejmu.
"To nie jest czas ostatecznych decyzji"
Według Bronisława Komorowskiego na wytworzeniu presji "ostatecznych decyzji w sprawie tarczy" bardzo zależy Stanom Zjednoczonym, ale my nie powinniśmy jej ulegać i dalej "robić swoje". - Strona amerykańska chce stworzyć takie wrażenie, że dziś jest to czas ostatecznych decyzji. Polska jest dociskana, ale ja nie znam żadnego kalendarza naszych zobowiązań - podkreślał Komorowski.
W jego opinii Amerykanie muszą jak najszybciej zrozumieć, że tarcza jest ważna dla bezpieczeństwa USA, "ale nie z punktu widzenia obrony naszego terytorium". - Nie należy udawać, że jest inaczej. I dlatego USA jeśli chce uzyskać korzyść, to naprawdę musi się zaangażować w zwiększenie polskiego bezpieczeństwa - mówił marszałek Sejmu.
Rice w Polsce? Świetna okazja, żeby porozmawiać
Gość Poranka TVN24 skomentował też doniesienia niektórych polskich mediów, jakoby do podpisania umowy z Amerykanami w sprawie rozmieszczenia elementów tarczy miało dojść już 10 lipca. Tego dnia spodziewana jest bowiem wizyta w Warszawie Condoleezzy Rice. Dwa dni wcześniej amerykańska sekretarz stanu pojawi się w Pradze, gdzie podpisze umowę o tarczy ze stroną czeską.
Według marszałka fakt, że Rice zakończy sprawę negocjacji z Czechami przed wizytą w Polsce nie oznacza wcale, że musi upiec za jednym zamachem dwie pieczenie. – Wizyta pani Rice będzie natomiast świetną okazją rozmowy o politycznych uwarunkowaniach oczekiwań amerykańskich – ocenia Komorowski. Strona polska w żadnym razie nie powinna zgadzać się zdaniem byłego szefa MON na jakikolwiek „dyktat USA” odnośnie terminu zakończenia negocjacji. – To Amerykanie zabiegają o tarczę w Polsce, a nie odwrotnie – zwracał uwagę.
Fotyga niefortunnie i nie w czas...
Czy negocjacjom mogła zaszkodzić ostatnia wizyta w Waszyngtonie szefowej Kancelarii Prezydenta Anny Fotygi? Zdaniem marszałka tak. - To był niefortunny wyjazd, bo w bardzo złym momencie. Stworzył wrażenie pewnego dualizmu jeśli chodzi o stanowisko Polski. I nawet jeśli dziś Amerykanie trochę oszukują, że tego nie zauważają, mogą chcieć to w jakiś sposób wykorzystać – oceniał Komorowski, zaznaczając jednocześnie, że konstytucja wyraźnie mówi, że to premier prowadzi politykę zagraniczną, a „prezydent go w tym wspiera. Sam nie kreuje natomiast tej polityki”.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24