Wieś nie chce do miasta. Mieszkańcy gminy Ełk nie chcą, by ich tereny przejęło miasto Ełk. I dlatego o godz. 8 przyszli demonstrować przed Kancelarią Premiera. Do protestu przyłączyli się też mieszkańcy jednej z podlaskich gmin, którzy z kolei nie zgadzają się na odebranie im kilku wsi.
Przed Kancelarią Premiera pojawili się mieszkańcy gminy Ełk oraz gminy Wiżajny z województwa podlaskiego. Jak zapowiadali - w sumie kilkaset osób. Pierwsi protestują przeciwko zmianom granic administracyjnych ich gmin i przyłączaniu terenów wiejskich do miasta.
O przyłączenie 850 hektarów rolniczych wystąpiło miasto Ełk. Chce poszerzyć swoje granice bo, jak przekonuje, potrzebne są nowe tereny pod budownictwo mieszkaniowe i inne inwestycje.
Wójt gminy Ełk Antoni Polkowski twierdzi z kolei, że gmina może stracić majątek o wartości 7 mln zł i znaczne wpływy z podatków od rolników.
Wtorkowy protest przed Kancelarią Premiera nie jest pierwszym w tej sprawie. W ub. tygodniu w gabinecie wójta gminy Ełk rotacyjnie głodowało w sumie 39 osób.
Z kolei mieszkańcy gminy Wiżajny nie zgadzają się, by ościenna gmina Rutka-Tartak odebrała im wsie Smolniki, Polimonie, Jodoziory i Kleszczówek. Spór trwa już od dwóch lat. Początkowo w trakcie konsultacji mieszkańcy każdej z tych spornych miejscowości wyrazili zgodę o przyłączenie terenu do innej gminy, potem jednak wycofali wniosek.
Decyzję w sprawie zmian podziału administracyjnego kraju MSWiA ma podjąć jeszcze w lipcu
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24