"Serce rośnie. Nasi przed Niemcami i Francją i to bez 'importu'. Brawo!!!" - tak poseł Porozumienia Zbigniew Grygalas skomentował zwycięstwa Polaków na Mistrzostwach Europy w Berlinie. Pod jego internetowym wpisem pojawiły się komentarze zarzucające mu niechęć do imigrantów. "Gdzie jest dla Pana granica, za którą ktoś nie jest importem?" - pytał dziennikarz Paweł Wimmer. "W wielu reprezentacjach są tzw. naturalizowani zawodnicy" - odparł parlamentarzysta.
Polscy reprezentanci od początku rywalizacji prowadzili w klasyfikacji medalowej, dopiero pod koniec wyprzedzili ich zawodnicy z Wielkiej Brytanii. Finalnie Biało-Czerwoni z dorobkiem siedmiu złotych, czterech srebrnych i jednego brązowego uplasowali się na drugim miejscu, deklasując kolejno Niemcy, Francję, Belgię oraz Grecję.
W poniedziałek sukcesów na lekkoatletycznych mistrzostwach w Berlinie pogratulował Polakom wiceprezes partii Porozumienie Zbigniew Gryglas. "Serce rośnie"- napisał na swoim profilu na Twitterze. Dodał jednocześnie: "Nasi przed Niemcami i Francją i to bez 'importu'. Brawo!!!".
Internetowy wpis posła został odebrany jako wyraz niechęci do imigrantów. W skład reprezentacji Niemiec oraz Francji wchodzą między innymi zawodnicy z imigranckich rodzin.
Serce rośnie #Polska . Nasi przed Niemcami i Francją i to bez "importu". Brawo!!! #Berlin2018 pic.twitter.com/vCAbXWnVaV
— Zbigniew Gryglas (@ZGryglas) 14 sierpnia 2018
"Gdzie jest granica, za którą ktoś nie jest importem?"
Na internetowy komentarz Zbigniewa Gryglasa zareagował między innymi Paweł Wimmer, dziennikarz i działacz Komitetu Obrony Demokracji. "Pan nazywa importem urodzone w Europie dzieci i wnuki imigrantów, które nie mówią już językami ojców i dziadków?" - zwrócił się do posła. "Gdzie jest dla Pana granica, za którą ktoś nie jest importem? Czy ja, po linii ojcowskiej Austriak sprzed 200 lat, jestem importem? Mam 8 nacji w rodowodzie" - dopytywał Wimmer.
Pan nazywa importem urodzone w Europie dzieci i wnuki imigrantów, które nie mówią już językami ojców i dziadków? Gdzie jest dla Pana granica, za którą ktoś nie jest importem? Czy ja, po linii ojcowskiej Austriak sprzed 200 lat, jestem importem? Mam 8 nacji w rodowodzie.
— Paweł Wimmer (@Wimmer) 14 sierpnia 2018
"Nie mam na myśli urodzonych w danych krajach" - odpowiedział mu Gryglas. "W wielu reprezentacjach są tzw. naturalizowani zawodnicy. Skrajnym przypadkiem była swego czasu reprezentacja Kataru w piłce ręcznej mężczyzn, gdzie rodowitych Katarczyków było 6 na 29 osób szerokiego składu" - wyjaśniał poseł.
Na wpis posła zareagowali również inni internauci. "Ta wypowiedź dyskredytuje Pana jako parlamentarzystę"; "Przykre, że mowa nienawiści staje się u polityków czymś normalnym" - zwracano uwagę w opiniach zamieszonych pod twitterowym postem Gryglasa.
"Afryka wygrała Puchar Świata"
We Francji podobną burzę wywołał miesiąc temu prowadzący amerykański program satyryczny "The Daily Show" Trevor Noah. "Afryka wygrała Puchar Świata" - tymi słowami - pół żartem, pół serio - określił wygraną reprezentacji Francji w tegorocznym mundialu w Rosji. Nawiązał tym samym do tego, że ponad połowa zawodników "Les Bleus" ma korzenie na Czarnym Lądzie.
Po emisji kontrowersyjnego odcinka "The Daily Show" na interwencję zdecydowała się francuska dyplomacja.
Gérard Araud, ambasador Francji w Stanach Zjednoczonych, opublikował w połowie lipca skierowany do Trevora Noaha oficjalny list. "Nazywając piłkarzy afrykańską drużyną, zdaje się pan odbierać im ich francuską tożsamość. Nawet w postaci żartu legitymizuje to ideologię, według której biała skóra to wyznacznik bycia Francuzem" - napisał Araud.
Przypomniał jednocześnie, że 21 z 23 francuskich zawodników z ostatniego mundialu urodziło się we Francji.
Występ Noaha skomentował również najmłodszy syn byłego prezydenta Francji, Louis Sarkozy.
- Mit, który mówi o tym, że kadra Francji na mistrzostwach świata nie była francuska, a "afrykańska", jest żenujący i dyskryminujący - powiedział. - Wszędzie w mediach społecznościowych rasistowskie trolle piszą o francuskich graczach w kontekście ich "afrykańskiego pochodzenia" czy "prawdziwego miejsca ich pochodzenia", tak jakby bycie czarnoskórym wykluczało bycie Francuzem - skomentował na łamach amerykańskiego magazynu "Washington Examiner".
Autor: akw,kb//now / Źródło: twitter, tvn24.pl