Jedną z najbardziej kontrowersyjnych różnic między raportem MAK a raportem komisji Millera jest kwestia nacisków na załogę. Według Rosjan, presja była spowodowana obecnością gen. Andrzeja Błasika w kokpicie i wynikała z rozmów na temat lotniska zapasowego. Z kolei według polskiej komisji nie ma dowodów na bezpośrednią presję na pilotów. Reporter programu "Polska i Świat" Piotr Świerczek rozmawiał z ekspertem, który wykonał analizę psychologiczną dowódcy samolotu.
To, o czym myśleli piloci Tu-154M i czy czuli presję podczas lotu do Smoleńska, w polskiej komisji analizował płk Olaf Truszczyński - psycholog wojskowy, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej.
Naciski czy presja?
Jego zdaniem nacisków na pilotów nie było, ponieważ nie ma żadnych faktów, które by taką tezę udowadniały. - Są jednak inne, które dowodzą tezy o presji pośredniej - podkreśla wojskowy.
MAK ma na tę kwestię inny pogląd, o czym przekonaliśmy się kiedy we wtorek w Moskwie przypomniano o obecności Dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika w kabinie pilotów. - Podając informacje o wysokości, on tak naprawdę uczestniczył w kierowaniu samolotem. Trzeba rzeczy nazywać po imieniu - to była presja bezpośrednia na członków załogi - przekonywał Aleksiej Morozow, członek MAK. Już w raporcie MAK było napisane, że "obecność w kabinie pilotów osób postronnych (…) stwarzało nacisk psychiczny w pierwszej kolejności na dowódcę załogi".
Tymczasem według polskiego raportu, "Dowódca Sił Powietrznych (…) nie ingerował w proces pilotowania (…) był raczej obserwatorem wydarzeń (…) i w żaden sposób nie można mówić o bezpośrednim nacisku Dowódcy Sił Powietrznych na dowódcę statku powietrznego".
- Ja nawet bym powiedział, że gdyby nastąpiła jego ingerencja, to może by się uratowali, bo wcześniej zdecydowaliby się odejść na lotnisko zapasowe - dodaje płk Truszczyński.
"Starcie motywów" czy "konflikt wewnętrzny"?
To śmiała teza, ale Rosjanie też takie stawiali. Przy pierwszym pilocie napisali o "skłonności do eksperymentowania, otwartości na nowości (…) i że stwierdzono wysoki poziom konformizmu (podatności)".
Z kolei Polacy widzą u pilota "wysoki poziom inteligencji i dużą skłonność do improwizacji (…) polegającą przede wszystkim na liczeniu na własne możliwości i umiejętności".
Psychologia nie jest nauką ścisłą, dlatego Rosjanie inaczej oceniają te same fakty i piszą o "starciu motywów" pilota: "wylądować za wszelką cenę (wbrew przepisom bezpieczeństwa lotów), albo odlecieć na lotnisko zapasowe". Polski raport mówi natomiast o "konflikcie wewnętrznym": "nie jako dylemat lądować, czy nie lądować (…), ale jak nisko zejść i jaki tryb podejścia zastosować".
"Preferencja" do automatu
Jak zauważa płk Truszczyński kapitana Protasiuka w ostatniej fazie lotu zgubiło założenie, że będzie lądować w automacie. - On miał preferencje do takiego lotu - dodaje ekspert.
Co ciekawe, pułkownik nie oceniał tylko polskich pilotów, ale też postawę rosyjskich kontrolerów lotu, którzy - jak mówi - bali się odesłać polski samolot. - To ciekawa obserwacja, która pokazuje, że ludzie bez względu na narodowość zachowują się podobnie pod wpływem stresu - zauważa.
CAŁĄ PREZENTACJĘ RZĄDOWEGO RAPORTU ZNAJDZIESZ NA www.tvn24.pl/raport
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24