Trzy miesiące temu elektorat LiD wynosił 13 proc. Dzisiaj to jedynie 4 procent - wynika z sondażu publikowanego przez "Rzeczpospolitą". Być może dlatego lewica zaczęła poważnie myśleć już o wyborach prezydenckich w 2010 roku i przypomniała sobie o Włodzimierzu Cimoszewiczu - o czym pisze "Dziennik".
Choć data wyborów jest odległa, to przymiarki LiD do wyborów prezydenckich nie są przypadkiem - komentuje "Dziennik". Lewica ma bowiem dwa poważne problemy. Jeden to coraz gorsze notowania. "Rzeczpospolita" zwraca uwagę, że jeszcze nigdy poparcie dla lewicy nie spadło poniżej pięciu procent. Drugi - lewica nie ma dziś w ich szeregach polityka, który mógłby stanąć do wyścigu o fotel prezydencki z Lechem Kaczyńskim czy z Donaldem Tuskiem. Stąd - według "Dziennika" - pomysł, by reaktywować byłego premiera Włodzimierza Cimoszewicza.
Cimoszewicz: reaktywacja Jeszcze do niedawna scenariusz z Cimoszewiczem jako kandydatem lewicy na prezydenta był nie do pomyślenia. Zwłaszcza dla SLD. Po tym jak Cimoszewicz w 2005 r. na końcowym odcinku kampanii prezydenckiej zrezygnował z ubiegania się o fotel głowy państwa w związku z obciążającymi go zeznaniami Anny Jaruckiej. Politycy SLD deklarowali wtedy, że skreślają go raz na zawsze. Tak było do dziś. Bo choć w szeregach lewicy cały czas są tacy, co o Cimoszewiczu w ogóle nie chcą słyszeć, jest też coraz więcej polityków, którzy ponownie widzą w nim szansę na sukces w prezydenckich wyborach i odbicie się lewicy na scenie politycznej.
Według "Dziennika", do Cimoszewicza, który jest dziś niezrzeszonym senatorem, coraz częściej przychodzą działacze lewicy - wśród nich np. sekretarz generalny SLD Grzegorz Napieralski - i namawiają do startu w wyborach. Potwierdza to osoba blisko związana z senatorem. - Politycy SLD zaczynają powoli rozumieć, że nie mają nikogo lepszego, kto mógłby powalczyć o prezydenturę. Choć nadal udają, że Cimoszewicz dla nich nie istnieje, to indywidualnie bardzo chętnie przychodzą do niego - potwierdza informator gazety i podkreśla: - Proponują mu swoje wsparcie, namawiają go do startu w wyborach prezydenckich.
Co na to Cimoszewicz? - Ma żal do SLD. Bo po dwóch miesiącach kampanii, kiedy i Kaczyński, i Tusk wydali po 10 mln, my mieliśmy na koncie 104 tys. zł. Do tego w kampanii dostał do pomocy jakichś dzieciaków. Więc to Cimoszewicz musi im najpierw wybaczyć - mówi informator dziennika.
Lewica nie zniknie?
Przed LiD nie ma przyszłości. Nie ma w niej siły do zmiany, bo ona wypływa z ideowości, a lewica już dawno ją straciła Kazimierz Kik
- Na to nakłada się niechęć mediów, które chętnie atakują lewicę - ocenia politolog. Według prof. Kika nawet zjednoczenie SLD i SdPl nie rozwiązałoby problemu. – Wojciech Olejniczak i Marek Borowski dzięki zjednoczeniu odtworzą jedynie dawne SLD, i to nie w całości – mówi Kazimierz Kik.
Konflikty w kierownictwie SLD między Wojciechem Olejniczakiem a Grzegorzem Napieralskim nie pomagają lewicy Jarosaw Flis
Politolog zwraca jednak uwagę, że obecnie LiD poza wątkami antyklerykalnymi (w postaci wystąpień Joanny Senyszyn) nie ma tak naprawdę propozycji dla swoich wyborców. To jego zdaniem może spowodować, że przez dłuższy czas będą utrzymywać się jej niskie notowania.
Historia chwały i upadku "Rzeczpospolita" przypomina, że w czasach swojej świetności - czyli w wyborach 2001 roku - na SLD głosowało ponad 40 proc. wyborców. Zdaniem gazety kryzys rozpoczął się w 2004 roku od rozłamu w partii. Powstała wtedy partia Marka Borowskiego - Socjaldemokracja Polska. Kryzys na lewicy trwał, mimo że będące w opozycji SLD powinno było zyskiwać wyborców. Powołanie koalicji z Partią Demokratyczną również nie przyniosło sukcesu - pisze gazeta.
Źródło: Rzeczpospolita, Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: TVN24