Dwóch robotników kilkanaście metrów nad ziemią, bez żadnych zabezpieczeń, pracowało na jednej z budów w Krakowie. Ich balansowanie na krawędzi nagrał jeden z widzów TVN24. Państwowa Inspekcja Pracy nakazała wykonawcy wstrzymanie remontu.
W środę rano, jak co dzień, pan Piotr zbierał się do pracy. To co zobaczył przez okno, nagrał telefonem komórkowym. - Mamy tu sytuacje dosyć komediowe. Na przykład moment, w którym pan przechodzi po gzymsie, smarka, a później czyści butem gzyms. Przypuszczam, że po to, żeby się później nie poślizgnąć - opowiada świadek sceny.
"To nie nasza sprawa"
Robotnicy pracowali bez jakichkolwiek zabezpieczeń, ale o sposobie swojej pracy rozmawiać jednak nie chcą. - Dla czego panowie pracują tam na górze, bez zabezpieczeń? - pyta jednego z nich reporter.
- No, to do szefa - odpowiada mężczyzna. Ten, gdy pojawił się na placu budowy stwierdził, że o zachowaniu pracowników nic nie wie.
Z kolei administracja budynku, która remont zleciła przyznaje, że o procederze wie, ale interweniować nie zamierza. - Dla mnie to jest dziwne, że tak pracują, a nie inaczej, ale to już jest nie nasza sprawa - mówi pracownik administracji.
Bez kasku i uprzęży
Tymczasem, kilka ulic dalej, trwa szkolenie pracowników do robót na wysokościach. Instruktor Maciej Czarnecki przekonuje, że tych dwóch panów, u siebie, na pewno nie widział. - Ciężko mi w ogóle tutaj się odnieść do tego filmu, bo trzeba by było powiedzieć, że po prostu nie ma rzeczy, które zrobili dobrze. Nie ma tu ani jednej rzeczy, o której można by powiedzieć "ok" - mówi.
A błędów, jakie popełnili budowlańcy, jest mnóstwo: nie są zabezpieczeni linami, żaden z nich nie ma uprawnień i brakuje im podstawowego sprzętu - uprzęży, a nawet kasku.
Inspektor pracy, którego poinformowaliśmy o wydarzeniu, zwraca też uwagę na nieprawidłowe zabezpieczenie terenu. - To rusztowanie, zarówno tu widoczne na tym państwa filmie, jak i z oględzin, które przeprowadziliśmy na miejscu, jest w nieprawidłowym stanie - podkreśla Stanisław Janecki z Państwowej Inspekcji Pracy w Krakowie.
Nawet 30 tys. zł kary
Gdyby robotnikom spadło jakieś narzędzie, np. młotek, mogłoby zranić, a nawet zabić przechodnia. - W związku z tym inspektor pracy wydał decyzję zakazującą wykonywania prac prowadzonych z tego rusztowania - informuje Janecki.
Ostatecznie szef robotników na pytanie, dlaczego nie użyli sprzętu, odpowiada: - To jest ludzka głupota. No, co tutaj będziemy dużo mówić.
Wykonawca będzie mógł wznowić prace, dopiero po odpowiednim zabezpieczeniu terenu, rusztowania i samych pracowników.
Za sprowadzenie zagrożenia na przechodniów Państwowa Inspekcja Pracy na wykonawcę może nałożyć karę grzywny - od 1 do 30 tys. złotych.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24