Minister finansów Jacek Rostowski chciał uniknąć paniki z powodu nadciągającego kryzysu, ale z tym uspokajaniem przesadził - ocenił w TVN24 marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. Szef resortu finansów zapewniał jeszcze niedawno, że wszystko jest pod kontrolą, a teraz rząd gorączkowo szuka cięć na kwotę 17 mld zł.
Marszałek Sejmu stwierdzając, że szef resortu przesadził z budowaniem atmosfery spokoju, jednocześnie go bronił. Przekonywał, iż intencją Rostowskiego była ochrona Polski przed paniką.
"Spokój ma swoją cenę"
– To miało ogromne znaczenie, gdyż reakcje na kryzys są w dużej mierze psychologiczne. I opłaciło się, bo w naszym kraju udało się uniknąć paniki, ludzie nie wycofywali swoich pieniędzy z banków. Ruina systemu bankowego miałaby wpływ na wszystkie dziedziny gospodarki - powiedział Komorowski.
Zdaniem marszałka Sejmu, szef resortu finansów mówił uspokajającym tonem do wszystkich tych, którzy mają niewielkie oszczędności. Właściciele firmy zwracają bowiem uwagę, jak stwierdził Komorowski na to, co dzieje się w podobnych firmach w innych krajach.
Za chwilową atmosferę spokoju przyjdzie jednak - jak przyznał marszałek - zapłacić pewną cenę. W tym przypadku będą to cięcia na kwotę co najmniej 17 mld zł.
Komorowski nie wykluczył nowelizacji ustawy budżetowej w parlamencie.
MON - zjadacz budżetu
Pytany o cięcia, jakich wymaga od szefa MON Bogdana Klicha premier Donald Tusk, stwierdził, że w sytuacji kryzysu budżetowego minister obrony narodowej jest zawsze w najtrudniejszej sytuacji. - To główny zjadacz budżetu, ale jednocześnie odpowiada za zobowiązania międzynarodowe Polski, np. wobec NATO - powiedział Komorowski.
Jego zdaniem, Klich powinien m.in. skorygować strukturę dowodzenia i zmniejszyć liczbę dowództw, bo to przyniesie duże oszczędności.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fotorzepa