Jerzy Miller, który przewodniczy polskiej komisji badającej przyczyny katastrofy Tu-154M, zaprzecza, żeby celowo opóźniał publikację raportu do wyborów. Jak powiedział, to wiadomości "wyssane z palca". O tym, że Miller czeka do wyborów, by nie stracić stanowiska, napisał przed paroma dniami "Newsweek".
"Newsweek" napisał w poniedziałek, że Jerzy Miller celowo opóźnia publikację raportu i ujawni go dopiero po jesiennych wyborach. Wedle informatorów tygodnika, raport to polisa ubezpieczeniowa ministra spraw wewnętrznych i administracji, który chce dotrwać do końca kadencji na stanowisku.
Z niesmakiem przeczytałem, że ktoś będzie przetrzymywał raport na okres powyborczy i to jest cały mój komentarz Jerzy Miller, szef MSWiA
Zdąży przed "jatką"?
W zeszłym tygodniu premier Donald Tusk powiedział, że chciałby, aby raport polskiej komisji został przedstawiony zanim zacznie się "jatka" w kampanii wyborczej.
- Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że im bliżej dnia wyborów, tym bardziej ten raport może zostać wykorzystany nie w celu poznania prawdy, tylko w celu wykorzystania tego dokumentu w kampanii przedwyborczej i nikt by tego nie chciał - mówił wtedy Miller. Jak podkreślał, komisja też zdaje sobie z tego sprawę i nieraz kończy pracę późno wieczorem, "żeby nie powiedzieć wczesnym rankiem". Nie chciał jednak powiedzieć, czy uda się opublikować go w czerwcu - tak, jak chciałby premier.
- To jest dyskusja, a nie kwestia przepisywania. A dyskusja ma to do siebie, że wobec trudnych wątków nieraz trwa dłużej niż się pierwotnie przewiduje - argumentował minister.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24