- Gospodarka szybko hamuje, reputacja polskiej polityki makroekonomicznej w oczach inwestorów zagranicznych zdecydowanie uległa pogorszeniu - wskazywał w specjalnym wydaniu "Faktów po Faktach" Bogusław Grabowski. O niepokojących sygnałach w polskiej gospodarce mówiła także Henryka Bochniarz. Janusz Steinhoff negatywnie ocenił obniżenie wieku emerytalnego, a Marek Tejchman szukał pozytywów w planie Morawieckiego. Jaki był 2016 r. w gospodarce?
Oceniając mijający rok, prezydent Konferencji Lewiatan Henryka Bochniarz wyraziła w "Faktach po Faktach" obawę, że 2016 zapisze się w pamięci jako rok zapowiadający pogorszenie sytuacji gospodarczej.
- Kiedy do władzy dochodziło PiS, sądziłam, że jeszcze w 2016 i 2017 będziemy jakoś się toczyć po ścieżce wzrostu. Tymczasem okazało się, że udało się ekipie rządowej, mimo wielu deklaracji, doprowadzić do tego, że jest masa wskaźników, które pokazują, że zaczyna się dziać źle - stwierdziła. Zdaniem Bochniarz, najgorsze jest jednak poczucie niestabilności i nieprzewidywalności. Wspomniała, że docierają do niej niepokojące sygnały ze strony małych i średnich przedsiębiorców. Jako pozytywny element mijającego roku wskazała spadek bezrobocia. - Też już jednak widać, że jest tego kres - dodała.
Ujemna dynamika
Były członek Rady Polityki Pieniężnej Bogusław Grabowski zauważył, że tempo wzrostu gospodarczego będzie niższe niż założył rząd w ustawie budżetowej na 2016 r. Dodał, że polska gospodarka była w ostatnich latach najszybciej rozwijającą się gospodarką wśród krajów OECD. - Mamy ujemną dynamikę, może w ostatnim miesiącu jest ona mniej ujemna niż była dawniej, ale po raz pierwszy mamy spadek inwestycji - mówił. - Gospodarka szybko hamuje, reputacja polskiej polityki makroekonomicznej w oczach inwestorów zagranicznych zdecydowanie uległa pogorszeniu. Wszyscy przecież otwierają gazety i czytają o zamachu na demokrację w Polsce, o podważeniu ładu konstytucyjnego, o kompletnym chaosie w polityce fiskalnej państwa - wyliczał. - Nie wiemy, jaki mamy system podatkowy, jaki będziemy mieli w najbliższych latach - dodał. - Mamy kompletny chaos - stwierdził.
Duży przyrost zadłużenia
Były wicepremier i minister gospodarki Janusz Steinhoff podkreślił, że jest umiarkowany w ocenie działań rządu. Dodał przy tym, że niezbyt wysoko ceni dorobek poprzedniej ekipy, której zarzucił niechęć do przeprowadzania potrzebnych reform. Jako najbardziej niepokojący obecnie problem wskazał przyrost zadłużenia. - Jesteśmy na czwartym miejscu w Europie, gorsza od nas jest tylko Grecja, Łotwa i Portugalia. Mamy zadłużenie zbliżające się do 52-53 proc. PKB i to może stanowić duży problem - tłumaczył. Najgorzej ocenił obniżenie wieku emerytalnego, które - jego zdaniem - okaże się 'bombą z opóźnionym zapłonem dla przyszłych budżetów państwa". - Z czasem konsekwencje dla budżetu będą coraz większe - powiedział, zapytany o to, kiedy wybuchnie.
Pozytywne elementy
Zastępca redaktora naczelnego "Dziennika Gazety Prawnej" Marek Tejchman pozytywnie ocenił niektóre elementy polityki przemysłowej z tzw. planu Morawieckiego. - Pewne pomysły na wspieranie polskich firm na rynkach zagranicznych, wspieranie innowacyjności, odważna walka o przyciągnie zagranicznych inwestorów - wyliczał. Zauważył przy tym, że są to jedynie elementy, a nie całość polityki gospodarczej.
Jaki efekt 500 plus?
Mówiąc o programie 500 plus, Henryka Bochniarz stwierdziła, że jest jeszcze zbyt wcześnie, by go oceniać w oparciu o dane statystyczne. - Mamy bardzo wiele sygnałów od przedsiębiorców, szczególnie w branży usługowej, że nastąpił tam odpływ kobiet, ale także mężczyzn. Jest wiele sygnałów, że również panowie, mając zagwarantowany dopływ gotówki na dzieci, też rezygnują ze stałej pracy - stwierdziła. Zdaniem Bochniarz jest za wcześnie, by stwierdzić, czy i w jaki sposób rządowy program przełożył się na konsumpcję. - Oczekiwania były, że to da dużo większy impuls konsumpcyjny, na razie tego nie widać - dodała.
Bogusław Grabowski zwrócił uwagę, że program nie został stworzony po to, by zwiększyć konsumpcję. - On ma charakter pronatalistyczny, nie ma charakteru wspierania najuboższych, bo pieniądze zostały rozdane wszystkim, bez względu na status dochodowy i majątkowy - powiedział. W jego opinii jest za wcześnie, by stwierdzić, czy rzeczywiście program przełożył się na demografię.
Janusz Steinhoff przekonywał, że podobny program powinien był powstać z uwagi na prognozy demograficzne. - To jest jedn z największych wyzwań dla świata polityki w Polsce. Jesteśmy krajem, w którym kurczy się liczba ludności - tłumaczył. Przyznał jednak, że ma wątpliwości, czy 500 plus jest najrozsądniejszym narzędziem. - Nie zastosowano kryterium dochodowości, rozdano te pieniądze wszystkim: i tym, którzy ich nie potrzebują i tym bardzo ubogim - mówił o wadach programu. - Po drugie, nie przełożyło się to do tej pory na wzrost konsumpcji w sposób znaczący. Trzeba obserwować skutki, modyfikować, obawiam się natomiast, że mamy do czynienia już ze skutkami na rynku pracy - dodał.
Plan Morawieckiego
Komentując plan Morawieckiego, Marek Tejchman przyznał, że początkowo był sceptyczny. - Mimo wszystko, im więcej szczegółów tego planu poznajemy, to tym bardziej uważam, że są tam pozytywne elementy - powiedział. Ocenił, że coraz więcej zaczyna mówić się np. o elektromobilności. - Problem polega na tym, że jeżeli stawiamy na budowę polskich autobusów i samochodów elektrycznych, to wspaniale, tylko powinniśmy mieć fabrykę polskich baterii. Wspaniale mieć samochód elektryczny, ale jego podstawą jest bateria, a tych baterii w Polsce nie produkujemy i nie mamy takich technologii - mówił.
Zdaniem Grabowskiego problemem nie jest to, co znajduje się w planie, a podejście, jakie ma do niego rząd. - W planie i w expose pani premier jest po pierwsze wzrost gospodarczy popychany wzrostem inwestycji i oszczędności krajowych. Na razie mamy zwiększenie roli redystrybucyjnej budżetu w PKB, wydatki budżetowe w relacji do PKB największe od dwudziestu paru lat, deficyt w relacji do PKB na granicy 3 proc. i dług publiczny w pierwszej czwórce wzrostu w Europie - wskazywał. - I w tym budżecie rosną wydatki konsumpcyjne, hamują inwestycje, w związku z tym faktyczne działania rządu są antyrozwojowe - ocenił.
Janusz Steinhoff stwierdził, że trudno jest ocenić skuteczność narzędzi zaproponowanych przez Morawieckiego. Dodał, że ciężko też kwestionować założenia planu. - Obawiam się, że główny mankament tego programu to nadmierna rola państwa, czyli zejście państwa z funkcji regulacyjnej do funkcji oddziaływania właścicielskiego - ocenił. - Jak słyszę o polskim samochodzie elektrycznym, to się uśmiecham, bo nie potrafiliśmy wyprodukować zwykłego samochodu - stwierdził.
- Życzę premierowi Morawieckiemu sukcesu, przy czym śmiem wątpić, czy wszystkie te narzędzia, które przewiduje będą wystarczająco skuteczne. Uważam, że państwo powinno się skoncentrować na infrastrukturze - przekonywał.
Henryka Bochniarz zauważyła, że żaden z wicepremierów nie miał tak dużej władzy jak Morawiecki. - Podstawą dobrego funkcjonowania wszystkiego jest zasada checks and balances, możliwości weryfikacji. Można być marzycielem, pytanie jest takie: jeżeli pan premier Morawiecki zamarzy sobie, że oprócz tego samochodu elektrycznego będziemy robić pierwszą rakietę kosmiczną, kto powie mu nie? Nie ma ministra finansów (...), w rządzie nie widzę osoby, która by mu się sprzeciwiła, w parlamencie kto mu się sprzeciwi? Moim zdaniem to jest ogromne zagrożenie - ostrzegła.
Autor: kg/ja / Źródło: tvn24