- Na razie jest znacznie lepiej, stan rzek opada – przyznał w programie ''24 godziny" starosta kłodzki Krzysztof Baldy. Ale - jak dodał - zarówno mieszkańcy, jak i służby przygotowani są "na najgorsze". Zagrożenie powodzią i lokalnymi podtopieniami cały czas jest duże na Dolnym Śląsku, w Małopolsce oraz na Podkarpaciu i Opolszczyźnie.
- Na razie prognozy się nie sprawdzają - mówił starosta kłodzki. A jest się czego obawiać, bo synoptycy zapowiadali, że w nocy znów ma zacząć padać.
Obecnie na Dolnym Śląsku stan rzek nie stanowi żadnego zagrożenia - przekonywał Krzysztof Baldy. - Najgorsze, jeśli przyjdzie wielka fala jak 1997 r. - dodał.
Na razie - jak mówił - trzeba będzie oszacować straty. Jego zdaniem, odbudowa tego, co zostało zniszczone, potrwa kilka lat. - Najgorzej z tymi, co nie byli ubezpieczeni - stwierdził, ale dodał, że także oni nie pozostaną bez pomocy.
Wojsko pomaga
Do walki z żywiołem oprócz straży pożarnej zaangażowano też wojsko. Żołnierze zaopatrzeni w ciężki sprzęt mogą dotrzeć w rejony, gdzie inne służby miałyby problemy z niesieniem pomocy. Ciężki sprzęt przydaje się też przy usuwaniu ciężkich przedmiotów, zawalonych mostów czy drzew - wyjaśnił w programie "24 godziny" płk Sylwester Michalski (Wojsko Polskie). Wojsko ma również do dyspozycji śmigłowce.
Straż ma ręce pełne roboty
Pełne ręce roboty mają też strażacy. Przeprowadzają ewakuacje, wypompowują wodę z budynków, usuwają powalone drzewa i zerwane linie energetyczne. - Każda para rąk jest przydatna - mówił w programie "24 godziny" rzecznik straży pożarnej Paweł Frątczak.
Zapewnił jednocześnie, że "sytuacja jest pod kontrolą". - Jesteśmy przygotowani na każdy, nawet najgorszy scenariusz - dodał.
Dolny Śląsk
Od rana w sobotę fala kulminacyjna przechodziła przez Kłodzko (Dolnośląskie), gdzie została zalana znaczna część miasta.
Przez pewien czas nieprzejezdne były drogi krajowe nr 46 i 33, a także autostrada A4 koło Wrocławia. W Kotlinie Kłodzkiej zostało zniszczonych 41 mostów i kładek mostowych, uszkodzeniu uległo pół tysiąca gospodarstw i domów.
- Przygotowano miejsca w szkołach i ośrodkach dla osób, które w razie konieczności zostaną ewakuowane - mówił w sobotę na konferencji wojewoda dolnośląski Rafał Jurkowlaniec, który odwiedził kilka miejscowości zalanych w Kotlinie. - Przygotowujemy zapasy wody pitnej, środki higieniczne oraz dezynfekcyjne. To wszystko co jest niezbędne do życia. W Sanepidzie natomiast można otrzymać tabletki do odkażenia wody w studniach - zapewnił.
Według Centrum Zarządzania Kryzysowego Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego, alarmy powodziowe obowiązują obecnie w 11 miejscach w gminach: Stare Bogaczowice, Świdnica, Kłodzko, Nowa Ruda, Kamieniec Ząbkowicki i Mietków. Ponadto we Wrocławiu, w mieście i gminie Stronie Śląskie, powiecie kłodzkim, mieście i gminie Bardo Śląskie, powiecie ząbkowickim. Pogotowie przeciwpowodziowe obowiązuje w 13 miejscach na Dolnym Śląsku. Stany alarmowe są poprzekraczane na 27 wodowskazach zaś stan ostrzegawczy - na 17.
Małopolska
W miejscowościach Smęgorzów i Małec (pow. dąbrowski) w Małopolsce w sobotę po południu strażacy przystąpili do ewakuacji mieszkańców kilkunastu podtopionych zabudowań. Gospodarstwa zalewa woda gromadząca się w obniżeniach terenu po ulewnych deszczach, które nawiedziły Małopolskę z piątku na sobotę. Część powiatu Dąbrowa Tarnowska, który najmocniej ucierpiał w powodzi, leży na terenach depresyjnych.
Po nocnych opadach strażacy interweniowali w Małopolsce ponad 600 razy, do godz. 14 ewakuowano 631 osób, wypompowali wodę z ponad 400 budynków, usunęli ponad 20 powalonych drzew i 4 zerwane linie energetyczne.
W sobotę po południu alarm powodziowy obowiązywał w powiatach: dąbrowskim, tarnowskim oraz w gminie Brzeszcze (pow. oświęcimski) i gminie Borzęcin (pow. brzeski). Pogotowie przeciwpowodziowe obowiązywało w powiecie Brzesko, w gminie Limanowa oraz w miastach Andrychów i Tarnów.
Podkarpacie
Na Podkrapaciu intensywne opady deszczu i burze spowodowały liczne podtopienia gospodarstw i pól oraz wzrost poziomu niektórych rzek. W związku z wystąpieniem z brzegów lokalnej rzeczki Czarna (w dalszym biegu Grabinka) w gminie Czarna w pow. dębickim (Podkarpackie) ewakuowano 30 osób. Rzeczka spowodowała liczne rozlewiska, zalewając m.in. domy, przedszkole, gimnazjum.
Nad Podkarpaciem, w pasie od Krosna do Pilzna, przeszły intensywne deszcze i burze, które spowodowały liczne podtopienia, uszkodzenia dróg, z których wiele jest nieprzejezdnych. Najbardziej ucierpiało kilka gmin powiatów mieleckiego i dębickiego. W związku z tym dla kilku gmin tych powiatów w sobotę rano wprowadzono na nowo alarmy powodziowe. Obecnie obowiązują one w gminach: Czarna, Brzostek, Jodłowa, Pilzno i Dębica oraz Radomyśl Wielki, Przecław, Wadowice Górne, Czermin.
Pogotowie obowiązuje nadal w powiatach: ropczycko-sędziszowskim, brzozowskim i strzyżowskim i tarnobrzeskim.
Opolszczyzna
Rzeki i potoki w sobotę przybrały także na południu Opolszczyzny. Na terenach podgórskich doszło do lokalnych podtopień. W kilku przypadkach konieczna była ewakuacja mieszkańców. Alarmy obowiązują w powiecie brzeskim i pięciu gminach województwa.
Ze względu na zwiększoną ilość wody płynącą na Opolszczyznę z Kotliny Kłodzkiej zdecydowano o zwiększeniu zrzutu wody z jeziora Nyskiego. Może to spowodować lokalne podtopienia w Nysie i okolicach. - Uprzedziliśmy wszystkich o takiej możliwości. To co się dało zrobić w tej sytuacji - podwyższenie wałów i obłożenie zagrożonych budynków workami z piaskiem - zostało zrobione - zapewnił dyrektor Centrum Zarządzania Kryzysowego wojewody opolskiego, Henryk Ferster.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24