Dmitrij Miedwiediew niespodziewanie przyznał w wywiadzie dla BBC, że w Rosji niektóre zabójstwa dziennikarzy miały podłoże polityczne. Rosyjski prezydent podtrzymał też krytyczną opinię odnośnie instalacji tarczy antyrakietowej w Europie.
Odpowiadając na pytania dotyczące sytuacji wewnętrznej w jego kraju, Miedwiediew przyznał, że niektóre zabójstwa dziennikarzy w Rosji miały podłoże polityczne. - Nie sądzę, by we wszystkich przypadkach było to działanie polityczne. Jednak w niektórych była to zemsta polityczna. Jestem tego absolutnie pewien - powiedział.
Zabójstwa dziennikarzy w Rosji kilkukrotnie wstrząsnęły światem. W lutym bez sukcesu zakończył się proces domniemanych zabójców Anny Politkowskiej. Wybitna dziennikarka, obrończyni praw człowieka i autorka książek o współczesnej Rosji, w tym o wojnie w Czeczenii i autorytarnej polityce Władimira Putina, została zastrzelona 7 października 2006 roku na klatce schodowej swojego domu w Moskwie, gdy czekała na windę.
"Niet" dla tarczy
Gospodarz Kremla podtrzymał stanowisko Rosji w sprawie ewentualnego rozmieszczenia elementów tarczy antyrakietowej USA w Europie. - Nie można tworzyć fragmentów systemu obrony przeciwrakietowej. Trzeba budować wszechobejmujący system. Do takiego systemu Rosja gotowa jest przystąpić - oznajmił.
Miedwiediew, który urząd na Kremlu objął w maju 2008 roku, wyznał, że jeszcze nie wie, czy w 2012 roku będzie kandydował na drugą kadencję. - Najpierw chciałbym dopracować do końca tej kadencji i zobaczyć, co będzie - wyjaśnił.
Źródło: PAP