Pułkownik Dariusz Wroński, dowódca 25. Brygady Kawalerii Powietrznej w Tomaszowie Mazowieckim miał w sobotę odebrać czwartą nominację generalską z rąk prezydenta Lecha Kaczyńskiego - twierdzi "Dziennik". Nie dostał jej bo informację o awansie Kancelaria Prezydenta przekazała zbyt późno, by oficer mógł dojechać na czas do Warszawy.
Według "Rzeczpospolitej", po podpisaniu awansów prezydent zorientował się, że kolejnej gwiazdki od niego nie dostanie żaden z oficerów liniowych. Wcześniej otoczenie głowy państwa zarzuciło szefowi MON, że na liście piętnastu nominowanych takich oficerów jest tylko dwóch - dowódca 25. Brygady Kawalarii Powietrznej płk Dariusz Wroński dowódca 3. Flotylii Okętów i kmdr Marek Kurzyk. Dlatego rzutem na taśmę miał być awansowany jeden z nich.
"Dziennik" na swoim portalu ujawnia, że awansowanym oficerem miał być Wroński, ale informację o awansie Kancelaria Prezydenta przekazała zbyt późno i oficer nie zdążył dojechać na czas do Warszawy.
Źródło: dziennik.pl/Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24