Policjanci zatrzymali sześć osób w jednym ze sklepów z dopalaczami w centrum Warszawy. Choć miejsce to powinno być zamknięte, plomby na drzwiach były zerwane. W sklepie był m.in. Tomasz Obara - lobbysta, który niedawno chciał wnieść do Sejmu sadzonkę konopii. Tłumaczył, że w sklepie zbierał tylko podpisy.
Przebywających w sklepie zatrzymano, bo nie chcieli dobrowolnie opuścić lokalu.
- Kiedy nie doszło do porozumienia, aby dobrowolnie opuścili ten lokal, zwróciła się do nas z prośbą o pomoc inspekcja, więc asystowaliśmy tutaj. Te osoby zostały przewiezione na komendę rejonową - relacjonował rzecznik stołecznej policji Maciej Karczyński.
W sklepie był między innymi Tomasz Obara - lobbysta, który niedawno próbował wnieść do Sejmu sadzonkę konopi. Tłumaczył, że w sklepie zbierał podpisy pod projektem ustawy legalizującej marihuanę.
Chciał testować policjantów
Przed zatrzymaniem Obara podkreślał, że nikt nie mógł tam handlować, ponieważ policja zarekwirowała cały towar. Zadeklarował też, że chce sprawdzać narkotestem czy policjanci są pod wpływem środków odurzających.
- Jeśli funkcjonariusze będą podejmować swoje kroki, my też będziemy podejmować. Będziemy sprawdzać czy ktoś tu jest nietrzeźwy. Może ktoś spożywa środki psychoaktywne? Już wystąpiliśmy o przebadanie funkcjonariuszy publicznych, m.in z miasta Warszawy - powiedział Tomasz Obara z Inicjatywy "Wolne Konopie".
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24