Krakowska prokuratura wydała list gończy za Szwedem Andersem Hoegstroemem, podejrzanym o zlecenie kradzieży napisu "Arbeit macht frei". W najbliższych dniach wystąpi do sądu o wydanie Europejskiego Nakazu Aresztowania.
Prokuratura zdecydowała o upublicznieniu danych podejrzanego.
- Wydaliśmy dzisiaj list gończy za podejrzanym, przekazujemy go do realizacji Komendzie Wojewódzkiej Policji w Krakowie. Następnym krokiem będzie wystąpienie Postanowienie o przedstawieniu zarzutów Andersowi Hoegstroemowi sporządzono w krakowskiej prokuraturze w środę po otrzymaniu od szwedzkich organów ścigania pierwszych informacji w odpowiedzi na wniosek polskiej prokuratury o pomoc prawną. Były to dane osobowe i wizerunek Hoegstroema. Jako zleceniodawcę kradzieży rozpoznało go dwóch podejrzanych - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska, jeszcze nim zdecydowano upublicznić dane poszukiwanego.
Areszt na dwa tygodnie
Na tej podstawie prokuratura wydała w środę postanowienie o przedstawieniu Andersowi Hoegstroemowi zarzutu podżegania do kradzieży napisu. Zarzut ten zostanie ogłoszony podejrzanemu, gdy stanie przed polskimi organami ścigania.
W czwartek, na wniosek prokuratury, krakowski sąd postanowił aresztować Szweda na 14 dni. Decyzja ta umożliwiła ściganie go listem gończym.
Tablica z historycznym napisem "Arbeit macht frei" znad bramy b. niemieckiego obozu została skradziona 18 grudnia nad ranem. Napis odnaleziono późnym wieczorem 20 grudnia we wsi Czernikowo koło Torunia. Przestępcy rozcięli go na trzy części. O udział w kradzieży podejrzanych jest pięciu Polaków. Z ustaleń prokuratury wynika, że działali na zlecenie pośrednika ze Szwecji.
Kontaktował się z polską policją za pomocą pośrednika
W ubiegłym tygodniu pełne brzmienie nazwiska oraz zdjęcie podejrzanego o zlecenie kradzieży 34-letniego mieszkańca Karlskrony opublikowały tabloidy "Aftonbladet" oraz "Expressen", a za nimi inne media. Anders Hoegstroem dobrze znany jest opinii publicznej w Szwecji. W latach 1994-1999 kierował główną neonazistowską partią w kraju - Frontem Narodowosocjalistycznym.
W rozmowie z "Aftonbladet" starał się on umniejszyć swoją rolę w kradzieży napisu. - Zapytano mnie, czy chciałbym przetransportować tablicę z jednego miejsca do innego. Mieliśmy osobę, która była gotowa zapłacić kilka milionów koron (kilkaset tysięcy euro) za napis - wyjaśnił.
Twierdzi, że wraz z jeszcze jedną osobą kontaktował się z policją. - Rozmawialiśmy zarówno z policją w Polsce, jak i z Interpolem - powiedział. - Jestem dumny z tego, że ujawniłem tę sprawę i umożliwiłem powstrzymanie tego wszystkiego - dodał.
Z ustaleń prokuratury wynika, że Anders Hoegstroem był na terenie obozu w Auschwitz-Birkenau wiosną 2009 roku razem z dwójką podejrzanych na rekonesansie. Potwierdzono również, że po kradzieży kontaktował się z polską policją za pomocą pośrednika.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24