- Myślę, że w tej sprawie było zbyt dużo złych przypadków. Dowody wskazują jednoznacznie, że ktoś w tym maczał palce z polityki albo policji - powiedziała w programie "Teraz MY" Danuta Olewnik-Cieplińska, siostra brutalnie zamordowanego Krzysztofa Olewnika. Dodała, że ówczesny szef MSWiA Ryszard Kalisz potraktował jej rodzinę, jak śmieci, kiedy poprosiła o interwencję.
Siostra zamordowanego mówiła, że osobiście rozmawiała z wieloma ministrami i wiceministrami, którzy "byli w tej sprawie bezradni". W części „Teraz MY” emitowanej w Onet pl. opowiedziała, że była z interwencją u ministra Ryszarda Kalisza, ówczesnego ministra spraw wewnętrznych i administracji w rządzie Marka Belki. - Panie ministrze coś jest nie tak – relacjonowała swoją rozmowę z byłym ministrem SWiA.
Jak relacjonuje, mówiła ministrowi, że zginęły nawet akta ws. porwania jej brata, które znajdowały się w skradzionym aucie. - Przecież samochody giną w Warszawie – miał odpowiedzieć minister Kalisz. Jak powiedziała Danuta Olewnik-Cieplińska, szef resortu w rządzie SLD stwierdził, że nic się nie wydarzyło. - Potraktował nas jak śmiecie – oceniła postawę Kalisza.
Polityk SLD nie ma sobie nic do zarzucenia. – Zrobiłem w tej sprawie wszystko, co należało. Poleciłem Komendzie Głównej Policji i CBŚ, by podjęli czynności, dlaczego w Płocku tak się dzieje - powiedział Kalisz [płocka prokuratura rejonowa prowadziła sprawę Olewnika – red].
"Chcemy usłyszeć prawdę"
- Nam nie zależy na pieniądzach. Chcemy usłyszeć prawdę: kto w tym uczestniczył? – pytała siostra Krzysztofa. Po raz kolejny zaznaczyła, że bezpośredni sprawcy mieli powiązania "z kimś mocniejszym". - Chcielibyśmy to znać - powiedziała. - Przegraliśmy Krzysztofa – dodała płacząc.
Podkreśliła, że uprowadzenie nie było zwykłym uprowadzeniem. - Tam musiały być jakieś powiązania polityczno-policyjne – twierdziła Danuta Olewnik-Cieplińska. Zaznaczyła jednocześnie, że jest wiele dowodów na to, a w sprawie było zbyt dużo złych przypadków. - To byli za słabi przestępcy, żeby przez tyle lat wymykali się policji, ukrywając łupy z innych przestępstw w tym samym domu, w którym przetrzymywali Krzysztofa - stwierdziła.
I dodała: - Jeśli spełnią się zapowiedzi ministra Ćwiąkalskiego, to będziemy wiedzieć, co tak naprawdę się stało. Przypomniała też swoje wcześniejsze wizyty u ministrów Brachmańskiego, Sadowskiego i Kalwasa - wszystkie bez efektu. - Pan Ćwiąkalski to nie jest minister z przypadku i wierzę w niego - podkreśliła.
Lista niekompetencji
- W śledztwie ws. zabójstwa Krzysztofa Olewnika nie ma punktu, który dałoby się uratować. Ale nie zrobiono nic, aby te nieprawidłowości wyjaśnić. To zaczyna się teraz - ocenił w programie "Teraz My" Zbigniew Ćwiąkalski. Minister sprawiedliwości zapewnił, że powołał specjalny zespół prokuratorów do wyjaśnienia tej sprawy.
- Sprawa jest skandaliczna - przyznał Ćwiąkalski. - Tak naprawdę śledztwo ws. nieprawidłowości zaczyna się dzisiaj. Teoretycznie trwało od roku, ale nic się nie działo. Ustaliliśmy z ministrem Schetyną i komendantem Rapackim, że odtajnione będą akta policji, powołany zostanie specjalny zespół CBŚ i prokuratorów - stwierdził minister.
Ćwiąkalski dodał, że prokuratorzy do tej pory zajmujący się śledztwem zostaną skontrolowani.
Kiedy siostra zamordowanego przypomniała sobie ostatnią rozmowę, jaką odbyła z bratem w jej oczach pojawiły się łzy. - Miał bardzo smutny głos, jakby wiedział, że go nie wypuszczą. Nie wiemy, co się stało z pieniędzmi (300 tys. euro) - powiedziała Olewnik-Cieplińska. - Przegraliśmy wszystko, nie ważne są pieniądze, to co zrobiliśmy, ale ze przegraliśmy Krzysztofa - powiedziała.
Minister Ćwiąkalski przyznał, że 100 tys. euro przestępcy podzielili między siebie. Co się stało z pozostałymi 200 tysiącami? Nie wiadomo.
Zabójstwo Krzysztofa Olewnika
Do porwania Krzysztofa Olewnika, syna przedsiębiorcy branży mięsnej z Drobina pod Płockiem (Mazowieckie) doszło w nocy z 26 na 27 października 2001 roku. Sprawcy zażądali okupu. Kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną. W lipcu 2003 roku okup przekazano porywaczom, jednak uprowadzony nie został uwolniony. Jak się później okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy został zamordowany. Proces w tej sprawie, której akta liczą 112 tomów, toczył się od października 2007 roku.
31 marca Sąd Okręgowy w Płocku skazał dwóch zabójców Olewnika - Sławomira Kościuka i Roberta Pazika na kary dożywotniego więzienia. Na ławie oskarżonych znalazło się w sumie 11 osób, ośmioro skazano na kary od roku więzienia w zawieszeniu do 15 lat pozbawienia wolności; jednego z oskarżonych sąd uniewinnił.
Kilka dni później Kościuk popełnił samobójstwo. Powiesił się na prześcieradle w celi aresztu w Płocku. Śledztwo w tej sprawie wszczęła tamtejsza prokuratura rejonowa. W czerwcu 2007 r. samobójstwo popełnił też Wojciech F. (szef gangu, który porwał Olewnika), któremu śledczy zamierzali przypisać tzw. sprawstwo kierownicze. W jego organizmie znaleziono alkohol i śladowe ilości amfetaminy.
Źródło: TVN, onet.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24