Do wyborów jeszcze kilka tygodni, ale już trwają gorączkowe wyliczenia na wypadek drugiej tury wyborów. TVN24 przeprowadziło symulację, żeby sprawdzić, który z głównych kandydatów - Bronisław Komorowski czy Jarosław Kaczyński, może liczyć na więcej głosów od wyborców popierających w pierwszej turze ich konkurentów.
TVN24 obliczyło potencjalny przepływ elektoratu na podstawie tego, jak głosy oddawane w 2005 roku na przegranych z Lechem Kaczyńskim i Donaldem Tuskiem w pierwszej turze, przepływały do drugiej.
Kto komu?
Jeśli podobnie jak w 2005 roku większość głosujących na Waldemara Pawlaka oddałaby swoje poparcie kandydatowi PiS, to Jarosław Kaczyński otrzymałby dodatkowe 3 punkty proc. głosów. Od SLD mógłby liczyć na 1,5 punktu proc., a od Samoobrony 0,8. Analogicznie Bronisław Komorowski otrzymałby 1 proc. od PSL, 3,5 od SLD, 0,1 od Samoobrony.
Przy założeniu, że wyborcy Andrzeja Olechowskiego podzielą się na pół (według ostatnich sondaży może on liczyć na 3 proc. głosujących), Kaczyński i Komorowski otrzymaliby po 1,5 proc. głosów tego kandydata.
Jarosław Kaczyński otrzymałby nieco więcej dodatkowych głosów - 6,8 proc., a Bronisław Komorowski 6,1 proc. Po zsumowaniu wszystkich głosów w drugiej turze zwycięzcą byłby jednak Komorowski - 51,1 do 40,7 proc.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24