Przez lata nikt nie wiedział, gdzie podziała się Helena Mateja, znana jako "Krawawa Julka". Podczas II Wojny Światowej była agentką gestapo, która wydała Niemcom przywódców Armii Krajowej na Górnym Śląsku. Teraz do londyńskiego adresu poszukiwanej listem gończem kobiety, dotarli dziennikarze "Polski".
Przez lata nikt nie wiedział, gdzie ukrywa się kobieta, która w czasie II wojny światowej zyskała przydomek Krwawej Julki. Co nie udało się organom ścigania, udało się reporterom dziennika "Polska", którzy zdobyli od krewnych kobiety, skrzętnie ukrywających szczegóły jej życia, jej adres. Mieszka niedaleko Wimbledonu.
IPN chce ekstradycji
Długo szukaliśmy jej listami gończymi. Zarzuty wobec niej są bardzo poważne. Naczelnik pionu śledczego IPN
Wydała dowódców AK
Zgodnie z zarzutami prokuratury, Mateja była konfidentką gestapowca Paula Brauche. Wskazała mu dowódców podziemia. Już w czasie wojny AK wydała na nią wyrok śmierci. Zaraz po wojnie znalazła się na międzynarodowej liście zbrodniarzy wojennych. - Zdobycie jej adresu to świetna wiadomość. Teraz użyjemy wszelkich dostępnych środków, żeby doszło do jej ekstradycji. Długo szukaliśmy jej listami gończymi. Zarzuty wobec niej są bardzo poważne - mówi prok. Ewa Koj, naczelnik pionu śledczego katowickiego IPN.
Interpol ustala adres
Zaraz po otrzymaniu "Polski" prokuratorzy IPN skontaktowali się z Interpolem. Teraz międzynarodowe służby potwierdza doniesienia dziennikarzy. - Od razu po formalnym potwierdzeniu adresu, skierujemy odpowiedni wniosek do Ministerstwa Sprawiedliwości o ekstradycję Heleny Matei. To kwestia kilkunastu dni - zapewnia w "Polsce" prokurator IPN Marzena Kusion, która od 2001 roku prowadzi sprawę Krwawej Julki.
Ekstradycja to droga przez mękę
Przesłuchanie Krwawej Julki, dzisiaj 86-letniej kobiety, obywatelki Wielkiej Brytanii, nie będzie jednak łatwe. Ekstradycja przestępców nazistowskich i stalinowskich to droga przez mękę, a każdym rokiem trudniej jest sprowadzić oskarżonych z zagranicy. Państwa, których mają obywatelstwa, odmawiają ich wydania z powodu wieku czy chorób tych ludzi - czytamy w dzienniku.
Źródło: "Polska", APTN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24