Nie będzie dodatkowych ferii kosztem krótszych wakacji. Przynajmniej na razie. Ministerstwo edukacji zaprzecza doniesieniom wtorkowego "Dziennika" na temat zmian w organizacji roku szkolnego. - Na pewno nie nastąpi to w tym roku, ani w przyszłym - poinformowała wiceminister edukacji Krystyna Szumilas.
Jak pisał 'Dziennik", resort miał rozważać wprowadzenie zmian zaproponowanych przez dolnośląskich pedagogów. Projekt ponad dwa tygodnie temu trafił na biurko szefowej MEN Katarzyny Hall.
Najpierw eksperci, potem dyskusja
- Chciałabym uspokoić wszystkich rodziców i uczniów, nie zmieniamy w tej chwili organizacji roku szkolnego - zapewniła Szumilas. Dodała, że projektem dolnośląskich dyrektorów szkół najpierw zajmą się eksperci. W następnej kolejności zostanie "poddany dyskusji publicznej". - Dopiero potem będziemy rozważać możliwość zmian - wyjaśniła wiceminister. Jak zaznaczyła, resort "jest otwarty na oddolne propozycje środowiska nauczycielskiego. - Jeśli okaże się, że dana zmiana sprzyja systemowi, to jesteśmy otwarci na jej wprowadzenie - zadeklarowała Szumilas.
Uczniowski kalendarz według pomysłu śląskich pedagogów
Według nowego kalendarza, rok szkolny zaczynałby się tak jak teraz - 1 września. Ale już 29 października zaczynałyby się tygodniowe ferie jesienne.
Kolejna nowość to skrócenie ferii zimowych do jednego tygodnia oraz przerwy wielkanocnej o trzy dni. Zaoszczędzone w ten sposób dni nauki pozwoliłyby na dwutygodniową przerwę wiosną - na początku maja. Wtedy uczniowie młodszych klas liceum i gimnazjum odpoczywaliby, a ich starsi koledzy pisaliby maturę, czy egzamin gimnazjalny. Nauczyciele liceów podkreślają, że teraz nauka w tym czasie to fikcja.
Z przerwą wiosenną wiązałoby się też przedłużenie roku szkolnego. Kończyłby się on 30 czerwca, a nie jak do tej pory, nawet kilkanaście dni wcześniej.
mon//gak
Źródło: Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: TVN24