MON bada, co zniknęło z archiwów byłych Wojskowych Służb Informacyjnych i czy kopiowano twarde dyski komputerów komisji weryfikacyjnej. Akta miały trafić do pomieszczeń Kancelarii Prezydenta. Minister Michał Kamiński zaznacza: - Nie było nielegalnego przenoszenia dokumentów.
W specjalnym oświadczeniu Kamiński napisał, że Kancelaria Prezydenta jedynie użyczyła pomieszczeń Biura Bezpieczeństwa Narodowego na prośbę Komisji Weryfikacyjnej. Jak dodał, komisja zwróciła się do Kancelarii z "prośbą o użyczenie pomieszczeń z uwagi na trudności lokalowe w bieżącej działalności".
"Nie miało miejsca żadne nielegalne przenoszenie dokumentów byłych Wojskowych Służb Informacyjnych do Kancelarii Prezydenta RP" - napisał w oświadczeniu prezydencki minister.
Klich: Przewożono akta, być może kopiowano dyski
Po uzyskaniu informacji, że w Komisji Weryfikacyjnej powołanej w związku z likwidacją Wojskowych Służb Informacyjnych były kopiowane twarde dyski, minister obrony narodowej Bogdan Klich wydał polecenie szefowi Służby Kontrwywiadu Wojskowego wyjaśnienia tej sprawy. Służba Kontrwywiadu Wojskowego otrzymała również polecenie od ministra Bogdana Klicha zbadania zamieszczonych w dzisiejszej prasie informacji o wywiezieniu z siedziby Komisji Weryfikacyjnej tajnych archiwów byłych Wojskowych Służb Informacyjnych. Postępowania wyjaśniające w obu tych sprawach są w toku. Komunikat Ministerstwa Obrony Narodowej
Postępowanie ma wyjaśnić "co się wydarzyło". - Późniejsze decyzje, ewentualne rozmowy polityczne mogą być podjęte na podstawie rzetelnej wiedzy na ten temat - podkreślił minister.
Informację o wywożeniu tajnego archiwum zlikwidowanych Wojskowych Służb Informacyjnych do Kancelarii Prezydenta podał sobotni "Dziennik", powołując się na trzy niezależne źródła wojskowe. Według gazety, nieoznakowane furgonetki krążyły pod osłoną nocy między siedzibą służb a Biurem Bezpieczeństwa Narodowego do ostatnich godzin rządów PiS.
BBN: Przewieziono do nas "jakieś worki" Rzeczniczka BBN Patrycja Hryniewicz potwierdziła w sobotę, że do budynku należącego do Kancelarii Prezydenta, w którym są pomieszczenia udostępnione komisji weryfikacyjnej b. WSI, w nocy przywieziono "jakieś worki", ale nie wie co w nich było.
- Kancelaria Prezydenta użycza kilku pomieszczeń komisji weryfikacyjnej byłych Wojskowych Służb Informacyjnych. Rzeczywiście, do tego budynku wnoszono worki, ale nie wiem co w nich było - powiedziała PAP Hryniewicz.
Informacjom gazety zaprzeczał były szef komisji weryfikacyjnej WSI Antoni Macierewicz. Odesłał do swojego następcy, Jana Olszewskiego. Klich przyznał, że z nim nie rozmawiał: - Nie ma między nami zależności służbowej - powiedział.
Cywile na czele wywiadu i kontrwywiadu Pytany o komentarz do decyzji byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego, na mocy której komisja weryfikacyjna WSI ma pracować do końca czerwca 2008 r. szef MON powiedział: – Komentarz w tej sprawie należy do premiera Tuska. Poprzedni premier podjął decyzję, nowy premier się do tego pewnie odniesie.
Dodał jednak, że - według niego - "prace komisji weryfikacyjnej, które były częścią polityki poprzedniego rządu, powinny być powstrzymane w momencie, gdy pojawił się nowy rząd". To, że komisja nie przerwała prac, to - jak powiedział - "próba narzucenia nowemu rządowi pewnej filozofii, którą wyznawał stary rząd, a którą odrzucono w wyborach 21 października". Podkreślił jednak, że decyzja co do jakichkolwiek zmian należy do Donalda Tuska.
Według Bogdana Klicha, służby wywiadu i kontrwywiadu wojskowego powinny być od siebie rozdzielone, podległe MON. Kierować powinni nimi - według Kicha - cywile, a funkcjonariusze powinni być "kompetentni – i cywilni, i mundurowi".
- Koordynacja tych służb, z tego co wiem, ma się odbywać na poziomie kancelarii premiera - dodał szef MON.
"Macierewicz się przede mną ukrywał" Bogdan Klich mówił też o swojej pierwszej decyzji na nowym urzędzie, czyli o odwołaniu Antoniego Macierewicza ze stanowiska podsekretarza stanu w MON.
- Nie znam żadnych powodów wyjazdu pana Macierewicza do Afganistanu. Nikt, łącznie z ministrem Szczygło, nie potrafił ich podać – uzasadniał minister. Dodał, że nie ma „powodu, by się mścić” na Macierewiczu, co były podwładny mu zarzucił.
Macierewiczowi decyzję o odwołaniu doręczyła żandarmeria wojskowa. Dlaczego? – Nie było czasu. Pan Macierewicz ukrył się przed swoim przełożonym, czyli przede mną. Nie odbierał telefonów i zamknął się w gabinecie, a usłyszeliśmy, że jednak zamierza do Afganistanu wylecieć. Żandarmeria była jedyną służbą, która mogła mu decyzję premiera doręczyć – relacjonował Klich w TVN24.
Według szefa MON, jego poprzednik Aleksander Szczygło powiedział, że „nie bronił” Macierewicza: - Gdyby nie opuszczał urzędu, to byłby zobowiązany lojalnością partyjną wobec Macierewicza i musiał by go bronić, a to, że nie bronił jest bardzo znaczące – mówił nowy szef MON.
Szef MON pojedzie i do Afganistanu, i do Iraku Pytany o plany nowego rządu co do obecności polskich wojsk w Iraku, Klich potwierdził wcześniejsze deklaracje, że Polski Kontyngent Wojskowy z Iraku zostanie wycofany w 2008 r. Nie chciał jednak precyzować daty. Zachęcał, by poczekać do expose premiera Tuska w przyszły piątek.
Klich zdeklarował także, że odwiedzi oba polskie kontyngenty - w Iraku i Afganistanie. Według niego, to "naturalne" posunięcie dla nowego ministra obrony.
W Iraku polskie wojska są obecne od 2003 r. Przebywa tam aktualnie IX zmiana Polskiego Kontyngentu Wojskowego, która - podobnie jak poprzednia - liczy ok. 900 żołnierzy.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24