Centralne Biuro Antykorupcyjne wszczęło kontrolę ws. byłych funkcjonariuszy CBA pracujących dla kryminalisty. Przeprowadzimy ją szybko i dokładnie - zapowiedział na antenie TVN24 Jacek Dobrzyński, rzecznik CBA.
Dobrzyński podkreślił, że CBA zależy na wnikliwym i dokładnym wyjaśnieniu sprawy dwóch byłych funkcjonariusz CBA, którzy podjęli współpracę z kryminalistą.
- Bardzo negatywnie oceniamy sprawę, którą przedstawił "Superwizjer", pod kątem etyki. Nie akceptujemy takich zachowań - zaznaczył rzecznik CBA.
Reporterzy "Superwizjera" TVN wpadli na trop dwóch byłych funkcjonariusz CBA, którzy "przeszli na drugą stronę". Zaczęli pracować dla kryminalisty w firmie zajmującej się nielegalną utylizacją toksycznych odpadów i transakcjami, na których Skarb Państwa może tracić miliony złotych.
Mimo że współpraca trwała jeszcze w trakcie służby, CBA pozwoliła funkcjonariuszom spokojnie odejść na emeryturę, bez żadnych konsekwencji.
"Nie było podstaw do wszczęcia procedur"
Dobrzyński zapewnił, że CBA już wcześniej próbowało coś zrobić z informacją o współpracy żony jednego z funkcjonariuszy z kryminalistą.
- Tę całą sprawę wykryła nasza wewnętrzna procedura, czyli że żona jednego z agentów założyła firmę z osobą, która wcześniej była karana - powiedział Dobrzyński. Dodał, że CBA dokładnie badało, czy można w związku z tym wszcząć postępowanie karne czy dyscyplinarne.
- Okazało się, że nie mamy podstawy prawnej do wszczęcia takich procedur - przyznał rzecznik CBA.
Mimo powiązań, o których wiedzieli szefowie obu funkcjonariuszy, gdy odchodzili oni z CBA, część kolegów z Biura wzięła udział w hucznej imprezie pożegnalnej.
Odnosząc się do tego faktu, Dobrzyński stwierdził, że impreza nie odbyła się w budynku CBA.
- To nie była feta organizowana przez kierownictwo Centralnego Biura Antykorupcyjnego, na tym spotkaniu nie było nikogo z kierownictwa CBA. Nie mogę oceniać tego, że ludzie spotkali się po pracy, na imprezie towarzyskiej - powiedział Dobrzyński.
Współpraca z przestępcami
Gen. Adam Rapacki, były wiceszef MSW, twórca CBA mówił w TVN24, że miał do czynienia z przypadkami, kiedy funkcjonariusze, w trakcie służby, decydowali się na współpracę z przestępcami.
- Przyglądamy się funkcjonariuszom, którzy przeszli na drugą stronę barykady - zaznaczył.
I dodał, że jeśli okazałoby się, że taki funkcjonariusz prywatnie korzysta z informacji, które zdobył podczas służby, czy narusza przepisy prawa, wtedy odpowiada karnie.
Rapacki wyjaśnił również, że tam, gdzie praca jest legalna, szefowie służb wydają zgodę, aby funkcjonariusze dorabiali.
- Np., żeby byli wykładowcami na uczelni, czy prowadzili kursy doskonalenia. To dobre rozwiązanie, bo funkcjonariusze zarabiają stosunkowo niedużo - powiedział.
Autor: MAC/iga / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24