W środę uczestnicy "białego szczytu" maja przedstawić wyniki dotychczasowych prac. Dziennik "Polska" dotarł do raportu, który jest ich wynikiem. Wynika z niego, że nadchodzi koniec epoki darmowego leczenia: będziemy płacić, ale przynajmniej wiedząc za co.
Raport wieńczący zorganizowany przez premiera „Biały szczyt” służby zdrowia to jeszcze nie plan, ale zbiór rekomendacji na temat reform. Choć są zaledwie punktem wyjścia dla dalszych negocjacji, wyznaczają ich kierunek.
Wnioski przygotowane w debacie związkowców, przedstawicieli pacjentów, posłów, wysłanników prezydenta i rządu będą podstawą do zmian prawa. Dokument ma być w środę podpisany przez większość uczestników szczytu.
Dobra wiadomość jest taka, że związki zawodowe lekarzy i pielęgniarek dają zielone światło głębokiej reformie służby zdrowia. Zła polega na tym, że za zmiany w dużej mierze zapłacą sami pacjenci.
Chcesz być zdrowy, to płać
Najbardziej radykalne zmiany dotyczą właśnie finansowania leczenia. Nakłady na służbę zdrowia mają przekroczyć 6 procent Produktu Krajowego Brutto - o co dopominali się związkowcy - ale warunkiem tego jest likwidacja KRUS oraz powszechna podwyżka składki na ubezpieczenie zdrowotne. Planowane jest także wprowadzenie dodatkowych opłat za wizyty lekarskie oraz za wyżywienie i noclegi w szpitalu.
Chociaż w dokumencie nie ma jeszcze mowy o konkretnych sumach, Solidarność oraz Stowarzyszenie Pacjentów „Primus non nocere” zapowiedziały sprzeciw. – My tej rekomendacji nie podpiszemy. Mieszanie finansowania publicznego i prywatnego jest niebezpieczne – mówi dziennikowi prezes stowarzyszenia Adam Sandauer.
– Ustalenia szczytu są niejednoznaczne – dodaje ostrożnie Krzysztof Bukiel, przewodniczący OZZL, który jeszcze nie zdecydował czy się pod nimi podpisze. – Można je odczytać tak, że pacjenci zaczną płacić za wszystko - dodaje.
Zatrzymać hipochondryków
Rząd raport na pewno sygnuje, choć doradca premiera Michał Boni zastrzega: – Szczegóły finansowania będą doprecyzowywane. Rząd chce wprowadzenia dodatkowego ubezpieczenia medycznego lub w ostateczności kilkuzłotowych opłat za wizyty u specjalistów, np. kardiologa czy laryngologa. Wtedy do lekarza szli by tylko ci, którzy rzeczywiście tego potrzebują.
Pomysły zawarte w raporcie bardzo podobają się Konfederacji Pracodawców Polskich. – Nie chodzi o to, aby kazać ludziom płacić za długotrwałe leczenie, np. nowotworów. Chodzi jedynie o ograniczenie liczby świadczeń, które są nadużywane – mówi "Polsce" Adam Kozierkiewicz, ekspert KPP.
Źródło: "Polska", APTN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24