- Tego konfliktu nie da się zażegnać. On jest na śmierć i życie i nie ma możliwości, żeby zapomniane zostały krzywdy, które sobie wyrządzili - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 o stosunkach Donalda Tusk z Grzegorzem Schetyną były poseł PO Janusz Palikot. Jak dodał, ten konflikt to nie jest nic nowego. Za nowość uznał to, że "coraz bardziej wylewa się na zewnątrz". - To pokazuje wyczerpywanie się mechanizmu, który PO stworzyła - stwierdził.
W czwartek marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna dość nieoczekiwanie stwierdził, że reakcja rządu Donalda Tuska na raport MAK była spóźniona. Wypowiedź wywołała falę komentarzy o tym, czy w Platformie narasta wewnętrzny konflikt.
Janusz Palikot, który niedawno złożył mandat posła PO przypomniał, że frakcje Tuska i Schetyny ścierają się w partii od dawna i konflikt ten jest już niemożliwy do zażegnania. Porównał go do konfliktu między liderami SLD pod koniec kadencji ich rządu. - Tak jak kiedyś w SLD, tak teraz w PO doszło do zmiany statutu partii, w związku z czym baronowie tych partii zostali dopuszczeni do władzy. Między innymi przez to nie doszło do dymisji ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka, który był w sensie społecznym odpowiedzialny za chaos na kolei. To spowodowało też, że część elit partii stała się nie do ruszenia. To sparaliżowało władzę i stało się przedmiotem kolejnych rozgrywek, m.in. ataku Schetyny na Tuska - tłumaczył wewnętrzną sytuację w PO Palikot.
Schyłek starych gwiazd
Pytany, czego życzy Platformie w 10 urodziny, były poseł stwierdził, że jest to już ugrupowanie, które znika. - Dzisiaj już Platforma nie wypełnia serc Polaków i nie jest partią, o której się marzy, za którą się tęskni i która przynosi energię. To jest taka podstarzała gwiazda, która próbuje jeszcze przykuć uwagę za pomocą innej, jeszcze bardziej podstarzałej gwiazdy - Jarosława Kaczyńskiego i PiS - stwierdził.
- I w takim gronie politycznych weteranów toczy się nasza debata - dodał.
Wrzutka wrzutce nierówna
Bo zdaniem Janusza Palikota debatę powinny dominować inne sprawy, a nie katastrofa smoleńska. "PR-ową" wrzutką nazwał propozycję Prokuratorii Generalnej o 250 tys. zł odszkodowania dla każdego członka rodziny ofiar katastrofy. - W Polsce jest 100 innych, ważniejszych spraw i trzeba zająć się przyszłością. To był taki chwyt marketingowy mający znów spowodować zainteresowanie Jarosławem Kaczyńskim, który jest coraz bardziej nieobliczalny, więc Tusk wypada na jego tle lepiej - mówił.
Jak dodał, jego happeningi na różne, luźne czasem tematy, były czymś innym. - Robiłem to z własnej inicjatywy i zawsze się za to zabierałem, jak miałem poczucie, że to czemuś służy, a nie tylko zagrywce - przekonywał.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24