Były prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili, po kilku nieudanych próbach, przedostał się w niedzielę wieczorem z Polski na Ukrainę po tym, jak jego zwolennicy sforsowali kordon służb. Wjechał do kraju po raz pierwszy od momentu, kiedy prezydent Petro Poroszenko pozbawił go obywatelstwa. Saakaszwili oznajmił, że udaje ze swoimi zwolennikami do Lwowa. Zapowiadał zorganizowanie "marszu na Kijów".
Miheil Saakaszwili, były prezydent Gruzji i były gubernator obwodu odeskiego na Ukrainie, wraz z między innymi byłą premier Ukrainy Julią Tymoszenko, deputowanymi do Rady Najwyższej oraz sporą grupą dziennikarzy, wjechali na przejście graniczne w Medyce w niedzielę około godz. 17. Został odprawiony przez polskie służby graniczne, ale niewpuszczony przez Ukraińców.
Przedstawiciel ukraińskiej Straży Granicznej Ukrainy Wołodymyr Szeremet oświadczył, że straż otrzymała sygnał, iż na przejściu jest bomba. Przejście zostało zamknięte.
Informację tę potwierdziła polska Straż Graniczna. "Służby ukraińskie wstrzymały do odwołania odprawy na przejściu granicznym Szeginie-Medyka. Podróżnych prosimy o kierowanie się na inne przejścia" – napisała SG na Twitterze.
Służby UA wstrzymały do odwołania odprawy na przejściu granicznym Szeginie-Medyka.Podróżnych prosimy o kierowanie się na inne przejścia.
— Straż Graniczna (@Straz_Graniczna) 10 września 2017
"Wnieśli go na rękach"
Wówczas do akcji przystąpili sympatycy Saakaszwilego.
Według Jurija Derewianki, towarzyszącego Saakaszwilemu deputowanego partii Batkiwszczyna byłej premier Julii Tymoszenko, zwolennicy byłego prezydenta Gruzji wdarli się na przejście graniczne, przerwali kordon oddziałów specjalnych i "wnieśli go na rękach" na Ukrainę. O sprawie napisała agencja Interfax-Ukraina.
O incydencie na granicy pisał też na Facebooku rzecznik Państwowej Straży Granicznej Ukrainy, Ołeh Słobodian.
"Tłum wdarł się na przejście graniczne Szeginie. Zaczęła się bójka. Trudno prognozować następstwa tej sytuacji" - stwierdził.
Jednak według wersji podanej przez ukraińskiego deputowanego Iwana Krulki, to ukraińscy pogranicznicy przepuścili Saakaszwilego.
"Specnaz z tarczami"
Polska strona spokojnie nas wypuściła, choć uprzedziła, że po ukraińskiej stronie mogą być problemy. Potraktowano nas w sposób cywilizowany Micheil Saakaszwili
- Polska strona spokojnie nas wypuściła, choć uprzedziła, że po ukraińskiej stronie mogą być problemy. Potraktowano nas w sposób cywilizowany - oświadczył wcześniej Saakaszwili w jednej z ukraińskich stacji telewizyjnych.
Opowiadał, że przed szlabanem w ukraińskim punkcie granicznym w Szeginiach autobus, którym podróżował, musiał się zatrzymać. - Przed nami stoi specnaz wyposażony w sprzęt z czasów Związku Radzieckiego, z tarczami. Dostali rozkaz całkowitego zamknięcia przejścia granicznego dla wszystkich ludzi i nie mają zamiaru pozwolić nam na wjazd - relacjonował.
"Zbierzemy się i postanowimy, co dalej"
Saakaszwili, po przedostaniu się z Polski na Ukrainę, udał się w niedzielę wieczorem ze swoimi zwolennikami do Lwowa. Zapowiadał, że planuje stamtąd marsz na Kijów.
- Dziś zbierzemy się we Lwowie i postanowimy, co dalej - powiedział w jednej ze stacji telewizyjnych.
"Osoba, która nie ma prawa wjazdu na Ukrainę"
Pierwotnie grupa Saakaszwilego miała przekraczać granicę pociągiem na przejściu w Korczowej.
Kiedy jednak polityk wszedł na pokład ukraińskiego pociągu ogłoszono, że ten nie ruszy, dopóki znajduje się w nim "osoba, która nie ma prawa wjazdu na Ukrainę".
Pociąg miał odjechać o godz. 13.37. Około godziny 15 kierownictwo pociągu poinformowało, że osoby, które chcą przedostać się na Ukrainę mogą przesiąść się do podstawionych autokarów.
Podczas popołudniowej konferencji przed dworcem w Przemyślu Saakaszwili wyjaśniał, że zdecydował się na podróż pociągiem, żeby uniknąć prowokacji.
- Jak wiecie planowaliśmy jechać na przejście do Krakowca, gdzie obecnie jest kilka tysięcy ludzi i czekają na nas. Są tam też osoby, którym zapłacono i które mają broń. Wiemy, że są plany prowokacji przez różnych ludzi, którym zapłacono. Żeby uniknąć prowokacji, wczoraj mieliśmy spotkanie i zgodziliśmy się, że pojedziemy pociągiem - ogłosił.
Potem wsiadł wraz ze swoimi adwokatami i dużą grupą dziennikarzy do ukraińskiego pociągu do Kijowa. Na dworcu ogłoszono jednak komunikat, że pociąg nie ruszy, dopóki znajduje się w nim "osoba, która nie ma prawa wjazdu na Ukrainę".
Po tym komunikacie Saakaszwili skonsultował się z towarzyszącymi mu prawnikami i zapowiedział, że o sytuacji poinformuje polską policję, MSWiA i MSZ.
Interwencja polskiego MSZ
"W porozumieniu z partnerami ukraińskimi dążymy do rozwiązania sytuacji związanych z chęcią powrotu M. Saakaszwilego na Ukrainę" - napisał w niedzielę po południu na Twitterze Bartosz Cichocki, podsekretarz stanu w MSZ. Saakaszwili przebywał wówczas na przejściu w Medyce.
W porozumieniu z partnerami UA dążymy do rozwiązania sytuacji zw. z chęcią powrotu M. Saakaszwilego na UA.
— Bartosz Cichocki (@B_Cichocki) 10 września 2017
Tymoszenko z Saakaszwilim chce "chronić Ukrainę przed dyktaturą"
Obecna na konferencji prasowej Saakaszwilego była premier Ukrainy Julia Tymoszenko opowiadała, że jej kraj wciąż ma problemy z korupcją. Dodała, że jest tutaj z Saakaszwilim ponieważ, jest "traktowany niesprawiedliwie przez skorumpowany rząd". - Jesteśmy tutaj, aby chronić Ukrainę przed dyktaturą - dodała. Tymoszenko zaznaczyła, że Ukraina jest obecnie podzielona, ale nie jak kiedyś "na wschód i zachód, ale na część białą i czarną". - Dzisiaj wszyscy ludzie po białej stronie są za sprawiedliwością i uczciwością, dlatego tutaj jesteśmy. Chcę powiedzieć wszystkim obywatelom Ukrainy: proszę, nie bądźcie cicho, nie tolerujcie, nie akceptujcie, że tak być powinno. Jeśli będziecie cicho, będziecie tolerować i będziemy udawać, że wszystko jest dobrze. Nie będziemy w stanie zbudować Ukrainy, o której marzymy. Musimy wciąż walczyć ponieważ nasza misja nie jest skończona - powiedziała.
Saryusz-Wolski: jesteśmy z nim w wyrazie solidarności
W konferencji uczestniczył również poseł do Parlamentu Europejskiego Jacek Saryusz-Wolski, który zaznaczył, że "Polska w trudnych momentach była z prezydentem Saakaszwilim i prezydent Saakaszwili był z Polską, jak w 2008 roku, kiedy Rosja najechała na Gruzję".
- Z tego względu dzisiaj również jesteśmy z nim, ponieważ ma prawo do tego, aby kwestionować bezprawną decyzję władz Ukrainy, jeśli chodzi o pozbawienie go obywatelstwa. Dlatego jesteśmy z nim w wyrazie solidarności, gdy próbuje, mam nadzieję z sukcesem, przekroczyć granicę - powiedział europoseł. Jego zdaniem, władze Ukrainy nie miały podstaw prawnych, aby zabronić Saakaszwilemu wjazdu.
- Uważamy, że byłoby to wbrew wszelkim europejskim standardom, których obowiązywania i przestrzegania jest zobowiązana Ukraina na mocy traktatu stowarzyszeniowego - powiedział Saryusz-Wolski.
Na peronie w Przemyślu, strona ukraińska blokuje odjazd pociągu do Lwowa, domagając się by @SaakashviliM wysiadł. pic.twitter.com/GDMfuNs4s2
— Jacek Saryusz-Wolski (@JSaryuszWolski) 10 września 2017
Gruzja żąda wydania Saakaszwilego
Były prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili po złożeniu prezydentury w Gruzji w 2013 roku, aby uniknąć procesów sądowych za nadużycia władzy, wyjechał z kraju najpierw do USA, a potem na Ukrainę, gdzie włączył się do tamtejszej polityki. W maju 2015 roku otrzymał ukraiński paszport i w tym samym czasie prezydent Petro Poroszenko mianował go gubernatorem obwodu odeskiego.
Stosunki między Poroszenką a Saakaszwilim pogorszyły się, gdy były prezydent Gruzji zrezygnował z powierzonego mu urzędu, oskarżając prezydenta Ukrainy o popieranie klanów korupcyjnych. Saakaszwili następnie utworzył na Ukrainie własną partię polityczną i nawoływał do wcześniejszych wyborów parlamentarnych.
Obywatelstwo Ukrainy to jedyne obywatelstwo, jakie miał Saakaszwili. W lipcu były prezydent Gruzji mówił podczas wizyty w Polsce, że nadal podróżuje z ukraińskim paszportem.
31 lipca minister sprawiedliwości Gruzji Tia Culukiani oświadczyła, że wobec Saakaszwilego w jego ojczyźnie wszczęto cztery sprawy karne oraz że Gruzja będzie żądała wydania go od krajów, w których się on zatrzyma.
Materiał "Faktów" TVN o próbach wjazdu Saakaszwilego na Ukrainę:
Autor: pk//rzw / Źródło: PAP