Lech Kaczyński ma dość podrzucania mu przez Bogdana Klicha kandydatur na kolejne stanowiska w armii. I dlatego na linii prezydent-szef MON szykuje się kolejne ochłodzenie stosunków. O co tym razem mają "pokłócić" się panowie? O to, kto będzie nowym szefem Sztabu Generalnego - pisze "Dziennik".
Problem jest o tyle poważny, co kuriozalny. Tak naprawdę nie chodzi w nim bowiem o personalia, ale o... palmę pierwszeństwa. Rzecz w tym, że - według ustaleń gazety - prezydent i minister chcą najprawdopodobniej przedłużenia kadencji (która kończy się w lutym) obecnego szefa Sztabu Generalnego generała Franciszka Gągora.
O co chodzi?
Taką wersję wydarzeń potwierdzają zarówno wiceszef BBN Witold Waszczykowski jak i bliscy współpracownicy Bogdana Klicha. Spór na linii prezydent-minister ma więc podłoże kompetencyjne i ambicjonalne. - Nie ma takiego zapisu wprost, ale według ustawy o służbie wojskowej żołnierzy prezydent zwalnia szefa sztabu w porozumieniu z ministrem obrony narodowej. Naszym zdaniem w takim też trybie musi nastąpić jego powołanie. Nie może być tak, że szef MON nie ma wpływu na obsadę kluczowego stanowiska w swoim resorcie - mówi "Dziennikowi" anonimowy rozmówca z kierownictwa resortu.
A druga strona odpowiada: - Lech Kaczyński nie chce żeby kandydatury były mu tylko podsyłane do akceptacji. chce żeby były z nim uzgadniane - podkreśla Waszczykowski.
Co na ten temat mówi konstytucja? Według niej to prezydent mianuje najwyższego rangą wojskowego, a akty urzędowe prezydenta wymagają kontrasygnaty premiera. - I tego trzymają się urzędnicy z otoczenia prezydenta Kaczyńskiego - zauważa gazeta.
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Tomasz Gzell