Rada Państwa miała prawo wprowadzić stan wojenny, który uchronił Polskę przed rozpadem państwa, ruiną gospodarki, walkami wewnętrznymi oraz interwencją Układu Warszawskiego - przekonywał przed sądem szef MSW z lat 80. gen. Czesław Kiszczak. Nie przyznaje się on do zarzutów stawianych mu przez IPN w procesie autorów stanu wojennego z grudnia 1981 r.
Kiszczak składał wyjaśnienia przed Sądem Okręgowym w Warszawie przez dwie godziny. Przekonywał, że Rada Państwa PRL miała prawo wprowadzić stan wojenny. - Jej dekretu o stanie wojennym nie kwestionują dziś sądy i prokuratury - oświadczył.
"Akt oskarżenia ma braki"
Kiszczak zarzucił IPN działanie "w duchu politycznego zapotrzebowania" i braki w akcie oskarżenia. Przypomniał, że Sejm w 1996 r. zdecydował nie stawiać przed Trybunałem Stanu autorów stanu wojennego i umorzył sprawę ich odpowiedzialności konstytucyjnej.
Według oskarżonego, ta uchwała Sejmu sprawiła, że twórcy stanu wojennego nie powinni już być sądzeni. - Nie ma żadnych nowych dowodów, które by uzasadniały podjęcie tej sprawy przez pion śledczy IPN - dodał.
Powtórzył, że rządzący w latach 1980-1981 liczyli się, że może dojść do interwencji sowieckiej. Według niego, nie doszło do niej, bo "problem Polski rozwiązano rękami samych Polaków".
Oświadczył też, że nie było żadnego "przestępczego związku o charakterze zbrojnym - co zarzucił podsądnym IPN. - Ten związek to premier i konstytucyjni ministrowie - podkreślił.
Powiedział, że powołana w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego nie kierowała krajem i była ciałem "fasadowo-propagandowym".
Kiszczak podkreślił też, że był głównym architektem Okrągłego Stołu z 1989 r. i prekursorem zmian w Polsce i w regionie. - Śmieszne są starania by nas wykreślić z tej ważnej działalności. To my znaleźliśmy wtedy wspólny język z przedstawicielami opozycji - dodał.
Może brać udział w procesie
83-letni Kiszczak to czwarty podsądny - po gen. Wojciechu Jaruzelskim, gen. Tadeuszu Tuczapskim (zmarłym w kwietniu) oraz Stanisławie Kani - który nie przyznał się przed sądem do zarzutów i postanowił złożyć wyjaśnienia.
Tak jak i innych, IPN oskarżył go o udział w "związku przestępczym o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw" - za co grozi do 8 lat więzienia.
Kiszczak zapowiedział w poniedziałek, że nie będzie odpowiadał na pytanie prokuratora IPN.
W kwietniu 2007 r. pion śledczy IPN w Katowicach skierował akt oskarżenia wobec dziewięciu osób - członków władz PRL i Rady Państwa PRL (która formalnie wprowadziła stan wojenny). Proces ruszył we wrześniu 2008 r. Dziś zostało w nim już tylko czworo oskarżonych: były szef PZPR, były premier i były szef MON gen. Wojciech Jaruzelski, Kiszczak, były szef PZPR Stanisław Kania, oraz były członkini Rady Państwa Eugenia Kempara.
Dopiero w styczniu br. Kiszczak po raz pierwszy stawił się na tym procesie. Jego nieobecność - uzasadnianą "pogorszeniem stanu zdrowia" - sąd uznawał za nieusprawiedliwioną i prowadził proces bez jego udziału. Ostatnio lekarze uznali, że choć jego zdrowie pogorszyło się, to może on brać udział w rozprawach - ale tylko dwie godziny dziennie i powinien zeznawać siedząc.
Chorują kolejni oskarżeni
Z powodu złego stanu zdrowia Sąd Okręgowy w Warszawie wyłączył w poniedziałek z procesu byłego wiceszefa MON gen. Floriana Siwickiego. Biegli lekarze uznali, że są przeciwwskazania do tego, by Siwicki brał w nim udział - jego stan nie rokuje poprawy i może się w każdej chwili pogorszyć.
84-letni Siwicki przeszedł niedawno zawał i śmierć kliniczną.
Z powodu choroby w sądzie nie stawił się także Jaruzelski (niedawno przeszedł operację, a czeka go następna). Jego adwokat powiedziała, że zgadza się on na kontynuowanie procesu pod jego nieobecność.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24