Obrońca Katarzyny W., oskarżonej o zabójstwo swojej półrocznej córki, chce, by jej proces odbywał się przy zamkniętych drzwiach. W jego ocenie jawny przebieg rozpraw naruszałby nie tylko interes prywatny Katarzyny W., ale także członków jej rodziny oraz rodziny męża.
Mecenas Arkadiusz Ludwiczek złożył wniosek o wyłączenie jawności procesu Katarzyny W. na posiedzeniu Sądu Okręgowego w Katowicach, który decyzował o przedłużeniu aresztu oskarżonej.
Katarzyna W. chce cronić prywatność
- Uważam, że ważny interes prywatny sprzeciwia się temu, by rozprawa odbywała się przy drzwiach otwartych. Nie chodzi tylko o interes prywatny oskarżonej, ale innych osób, których on dotyczy - argumentuje obrońca Katarzyny W. Precyzuje, że ma na myśli przede wszystkim rodzinę oskarżonej i jej męża, a także inne osoby. - Podczas tego procesu, w przypadku jego jawności, naruszone zostanie prawo do prywatności tych osób - powtarza.
Jako jeden z "najdobitniejszych przykładów" naruszenia tego prawa mecenas wskazuje ujawnienie już przez sąd zapisów z pamiętnika Katarzyny W., w którym opisuje ona "nawet intymne sfery swojego życia".
Sąd rozpatrzy wniosek obrońcy Katarzyny W. podczas pierwszej rozprawy, która odbędzie się 18 lutego. W najbliższych dniach z kolei sąd rozpatrzy też złożone przez mecenasa zażalenie na areszt oskarżonej. W piątek akta sprawy zostaną przekazane do Sądu Apelacyjnego w Katowicach.
Katarzyna W. oskarżona
W grudniu katowicka prokuratura przesłała do sądu akt oskarżenia w sprawie śmierci półrocznej Magdy z Sosnowca. Matka dziecka Katarzyna W. odpowie za trzy przestępstwa - zabójstwo córki, zawiadomienie organów ścigania o niepopełnionym przestępstwie oraz tworzenie fałszywych dowodów, by skierować postępowanie przeciwko innej osobie. Grozi jej dożywocie.
Katarzyna W. jest jedyną osobą, której w tej sprawie przedstawiono zarzuty.
Zaginięcie małej Magdy zgłoszono 24 stycznia tego roku. Początkowo Katarzyna W. utrzymywała, że dziewczynkę porwano. Za pomoc w odnalezieniu dziecka wyznaczono nagrodę. W kolejnych dniach dziewczynki poszukiwało kilkuset policjantów.
Na początku lutego Katarzyna W. - najpierw zaangażowanemu w sprawę detektywowi Krzysztofowi Rutkowskiemu, a potem policjantom - powiedziała, że jej dziecko zmarło w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Tak też twierdziła w śledztwie.
Autor: ŁOs//kdj / Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24