Kwestia rządowych samolotów stała się już symbolem konfliktu między kancelariami prezydenta i premiera. Ministrowie z obozu głowy państwa zapowiadają walkę o rachunki za przelot Lecha Kaczyńskiego do Brukseli. - Kiedy ktoś zalega z zapłaceniem Kancelarii Prezydenta, podejmowane są wszystkie kroki przewidziane prawem, aby te pieniądze odzyskać - zagroził szef kancelarii Piotr Kownacki.
W ten sposób nie wprost odpowiedział na pytanie, czy sprawa rachunków za lot znajdzie finał w sądzie. Ministrowie głowy państwa są już najwyraźniej zniecierpliwieni całą sytuacją.
Wcześniej, serwis tvp.info doniósł, że urzędnicy Pałacu Prezydenckiego mają dość czekania. Do Kancelarii wysłali bowiem dwa pisma, w których prosili o zwrot sumy (150 tysięcy złotych), którą wyłożyć za czarter. Widać pisma "zawieruszyły się" gdzieś wśród korespondencji, bo odpowiedź nie przyszła.
Z samolotem do sądu?
Dojść może zatem do najbardziej okrutnego scenariusza, czyli walki o kancelaryjny budżet przed sądem. Dziś wiele wskazuje na to, że wariant, o którym kilka razy wspominał szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki jest najbardziej prawdopodobny.
- Nie chcemy robić z tego medialnego spektaklu, ale jakiś porządek musi obowiązywać. To nie my odmówiliśmy udostępnienia rządowego samolotu, więc to nie my powinniśmy płacić za czarter. Jesteśmy zdeterminowani, żeby wyegzekwować te pieniądze – mówi tvp.info anonimowy informator z otoczenia prezydenta.
Pismo przedprocesowe jest już ponoć prawie gotowe i zawiera stanowcze ultimatum: albo zapłacicie rachunek, albo spotkamy się w sądzie. Czas na ruch Kancelarii Premiera, ale ta na razie nabiera wody w usta. Sławomir Nowak, szef gabinetu politycznego Donalda Tuska, odmawia komentarza w sprawie.
TU nie tam
Przypomnijmy, że całe zamieszanie rozpoczęło się wraz ze szczytem UE w październiku ubiegłego roku. Premier chciał by w Brukseli towarzyszyli mu tylko ministrowie Jacek Rostowski i Radosław Sikorski. Lech Kaczyński nie dawał jednak za wygraną i nie przejmował się tym, że przez współpracowników Donalda Tuska traktowany jest jako persona non grata. Powtarzał ciągle - bez względu na wszystko polecę i usiądę obok Tuska.
I dopiął swego, choć po burzliwej walce. Szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski odmówił bowiem udostępnienia mu rządowego TU-154. Jak tłumaczył w piśmie do Kancelarii Prezydenta, samolot musiał być przez cały czas do dyspozycji Donalda Tuska (w konsekwencji stał bezczynnie na brukselskim lotnisku).
Prezydenccy ministrowie ruszyli swojemu szefowi z odsieczą i wyczarterowali LOT-owskiego Boeinga. Po powrocie do kraju okazało się, że choć rachunek zapłacili, to ruszają do kolejnego starcia - o zwrot pieniędzy.
Źródło: tvp.info, PAP
Źródło zdjęcia głównego: fotorzepa