- To była rozmowa sojusznika z sojusznikiem, a nie protektora z protegowanym. Tak Radosław Sikorski komentuje wizytę premiera w USA. - Kiedyś Jarosław Kaczyński mówił o Himalajach niekompetencji, teraz może zobaczyć je w lustrze - mówi szef MSZ w rozmowie z "Dziennikiem".
"I love Poland", czyli jak sojusznik z sojusznikiem
- Było stanowczo, dużo ostrzej niż dotąd w czasie podobnych wizyt - ocenia Sikorski: - Znamienne, że kiedy Bush powiedział: "I love Poland", premier odparł: "Ja też kocham Polskę" - podkreśla minister.
- Moim zdaniem było to pierwsze spotkanie przywódców Polski z prezydentem Stanów Zjednoczonych, które nie było rozmową protektora z protegowanym, tylko sojusznika z sojusznikiem. Oczywiście, jesteśmy sojusznikiem o słabszym potencjale, ale też mamy swoją analizę zagrożeń, swoje interesy i nasze postulaty przy podejmowaniu decyzji nie mogą nie zostać wzięte pod uwagę - mówi Sikorski w rozmowie z "Dziennikiem".
Premier potrafi rozmawiać, potrafi przekazać informacje, które wywołały na naszych amerykańskich rozmówcach duże wrażenie. Na przykład to, że w Polsce w czasie II wojny światowej jednego dnia ginęło tylu ludzi, ile zginęło w zamachu na World Trade Center 11 września 2001 roku. Sikorski o wizycie Tuska
Himalaje niekompetencji
Zdaniem Sikorskiego, przedstawiona przez Tuska propozycja w sprawie tarczy została zaakceptowana przez Amerykanów, którzy wcześniej odrzucili propozycje rządu Jarosława Kaczyńskiego. - Kiedyś prezes Kaczyński mówił o Himalajach niekompetencji, to teraz może zobaczyć je w lustrze - mówi szef MSZ w rozmowie z gazetą.
Amerykanie zmodernizują nam armię
Amerykanie woleliby nas modernizować w taki sposób, by to służyło wspólnym polsko-amerykańskim działaniom. I to jest zrozumiałe, i to jest też nam na rękę. Szef MSZ o modernizacji armii
Według niego "amerykańskie stanowisko z zeszłego miesiąca, wyrażone w tak zwanym dokumencie non paper, wprost odrzucało propozycję, którą złożył rząd Jarosława Kaczyńskiego w sierpniu 2007 roku jako kompletnie nierealistyczną i nieprzygotowaną".
- Wydaje mi się, że tym razem nasi amerykańscy przyjaciele zadali sobie trud, by poznać polskie stanowisko i je uwzględnić w swoich kalkulacjach. To jest nowość - ocenia minister w rozmowie z "Dziennikiem".
Przez te kilka miesięcy zbudowaliśmy między sobą pewne zaufanie. Kilka rzeczy, o które się wzajemnie prosiliśmy, zostało załatwionych. Staramy się robić to, co ministrowie spraw zagranicznych powinni robić w takich sytuacjach, to znaczy pomagać sobie wzajemnie, by nie zarzucać naszych szefów niepotrzebnymi szczegółami. Radosław Sikorski o współpracy z Condoleezą Rice
To Bush chciał rozmawiać o wizach
Sikorski twierdzi w wywiadzie, że to prezydent George W. Bush podjął temat wiz, czym zaskoczył polską delegację. Premier Tusk miał wtedy odpowiedzieć, że "wprawdzie uważamy, że to dziwne, że jesteście ostatnim krajem natowskim wymagającym od nas wiz, ale nie przejmujemy się - dziś możemy jeździć po całej Europie i to już nie jest dla nas taka ważna sprawa".
A co na to NATO?
Sikorski powiedział "Dziennikowi", że sporą część rozmowy z amerykańskim prezydentem poświęcono "taktyce przed szczytem NATO w Bukareszcie". W kwietniu NATO ma zaproponować Ukrainie plan wejścia do Sojuszu. - Polska jest moralnym przywódcą całej grupy byłych krajów ujarzmionych przez Sowiety i Skandynawii, która miała w tej sprawie wyrobione zdanie. Ale oczywiście stanowiska krajów jeszcze nieprzekonanych są niezwykle istotne dla tej sprawy - ocenia Sikorski.
Źródło: www.dziennik.pl