Szef KGB Jurij Andropow jeszcze w 1969 roku kazał zatrzeć ślady mordu na Polakach, gdy ukraińskie dzieci znalazły groby kilku tysięcy rozstrzelanych polskich oficerów - pisze "Gazeta Wyborcza". Informacje opiera na ujawnionych niedawno dokumentach Służby Bezpieczeństwa Ukrainy.
Piatichatki to jedno z trzech miejsc obok Katynia i Miednoje, gdzie NKWD w zbiorowych mogiłach pochowało polskich jeńców wojennych zamordowanych wiosną 1940 r. na rozkaz Stalina. W 1969 roku w lesie gdzie w masowych grobach pochowano oficerów zapadła się ziemia. Jedną z mogił rozkopało trzech uczniów piątej i szóstej klasy z Piatichatek, którzy zrabowali z niej złotą obrączkę z inicjałami AK i datą 29 VI 24 r., złote koronki zębów, guziki wojskowe z wizerunkiem orła polskiego.
Szef ukraińskiego KGB gen. płk Nikitczenko poinformował o tym swoich rosyjskich zwierzchników. Juri Andropow kazał "zlikwidować obiekt specjalny". Cmentarzysko w Piatichatkach miało być otoczone płotem i wzięte pod ochronę liczącą 21 ludzi. Szczątki Polaków należało zniszczyć, przysypując je wapnem gaszonym, a mogiły później zakopać. Na wykonanie tej roboty Andropow dawał podwładnym cztery lata i 10 tys. rubli.
Tajne, do rąk własnych
Pismo było ściśle tajne - "tylko do rąk własnych". Wraz z innymi dokumentami dotyczącymi sprawy katyńskiej znalezionymi przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy w poradzieckich archiwach zostało niedawno umieszczone na stronie internetowej SBU. W przeciwieństwie do Rosjan Ukraińcy ujawniają wszelkie dokumenty o zbrodniach komunistycznych, w tym katyńskiej.
Źródło: PAP