Celem ataku przestał już być "Miro" czy "Zbycho". Teraz jest nim premier Donald Tusk – twierdzili goście "Faktów po Faktach". Były wicepremier Roman Giertych nakreślił nawet własny scenariusz wydarzeń związanych z aferą hazardową. Według niego, to w gabinecie prezesa PiS mógł zrodzić się plan, by najpierw powiadomić Donalda Tuska o nieprawidłowościach w pracach przy rodzącej się ustawie hazardowej (zrobił to ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński), a potem oskarżyć premiera o przeciek.
- Jak znam realia funkcjonowania PiS-u, rozpoczęcie operacji powiadomienia pana premiera o sytuacji musiało zacząć się decyzją w gabinecie Jarosława Kaczyńskiego – twierdził Roman Giertych. – To robota Jarka – kontynuował były wicepremier, zaznaczając jednocześnie, że oczywiście nie ma na to dowodów.
"To nie ujawnienie tajemnicy"
Według Giertycha, "nie ma żadnych wątpliwości", iż premier Donald Tusk poinformował swoich współpracowników, że "jest jakiś problem z ustawą hazardową".
Teraz – kontynuował Giertych – funkcjonuje to pod nazwą "przeciek". – Prawnie rzecz biorąc, nie można tego zakwalifikować w żaden sposób jako ujawnienie tajemnicy państwowej – przekonywał. – To taka zbitka, jakiej używa Mariusz Kamiński. Jeżeli mówi się przeciek, to my zaraz w tyle głowy mamy ujawnienie tajemnicy państwowej – dodał.
Były wicepremier bronił premiera Donalda Tuska i oświadczył, że blokowanie złych zmian w ustawie hazardowej to nie przeciek.
"Pułapka zastawiona na premiera jest idealna"
- Zwłaszcza, że Mariusz Kamiński otwarcie mówi, że przyszedł do premiera, by premier zablokował takie działania w sprawie legislacji – włączył się Tomasz Nałęcz. Polityk dodał, że gdy Tusk zablokował nieprawidłowości w ustawie, to pojawiły się zarzuty, że dokonał "przecieku". – Pułapka zastawiona na premiera jest idealna – dodał Nałęcz.
Jego zdaniem, Mariusz Kamiński zachowywał się "nieporadnie". – Jakiej katastrofie? – pytał Nałęcz odnosząc się do wcześniejszych słów byłego szefa CBA, który mówił, że przyszedł do Donalda Tuska po to, by zapobiec "katastrofie legislacyjnej". – Przecież ta ustawa była na skraju lasu, a on (Kamiński – red.) zachowywał się tak, jakby się już leśniczówka paliła – przekonywał polityk.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24