Ponad tysiąc rekonstruktorów historycznych uczestniczyło w sobotniej inscenizacji bitwy pod Grunwaldem, a ponad 30 tysięcy osób przyjechało, by te zmagania obejrzeć. Niespodzianki nie było - "bitwę" wygrały wojska polsko-litewskie.
Na 609 rocznicę Bitwy pod Grunwaldem na pola grunwaldzkie pod Stębarkiem przyjechało ponad tysiąc rekonstruktorów z Polski oraz innych krajów.
Bitwa rozpoczęła się o 15 i trwała godzinę.
Oryginalne stroje i konie
Zanim rozpoczęły się walki pomiędzy rycerzami polsko-litewskimi i sprzymierzonymi Zakonu, po polu bitwy jeździli tatarscy zwiadowcy. Sygnał do rozpoczęcia inscenizacji dały wystrzały z bombard odpalonych między innymi przez ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego i marszałka województwa Gustawa Marka Brzezina.
Bez niespodzianek
Scenariusz inscenizacji był zgodny z prawdą historyczną: najpierw pokazano, jak Krzyżacy napadali na przygraniczne polskie wsie, następnie informowano o wiciach, jakie polscy posłowie rozsyłali po całym kraju.
Przed samą bitwą ukazano modlącego się Jagiełłę i zniecierpliwionego księcia Witolda, który namawiał króla do ataku na rycerzy Zakonu.
Pokaz krzyżackich wozów
Gdy rycerze obu stron zaczęli się ścierać, najpierw szala zwycięstwa przechylała się na stronę Zakonu. Dopiero pod koniec bitwy siły polsko-litewskie zaczęły odnosić zwycięstwo. Pokazano krzyżackie wozy taborowe, opowiedziano o zakonnej technice wojskowej. Na koniec trwającej godzinę inscenizacji ciało Ulryka von Jungingena (w tej roli niezmiennie od lat Jarosław Struczyński) na wozie przewieziono przed oblicze Jagiełły (w jego postać wciela się także niezmiennie Jacek Szymański).
Rycerze zeszli z pola walki przy brawach widowni.
Autor: MP/tr / Źródło: PAP