- Zwłoka jeśli chodzi o ustawodawstwo dotyczące in vitro jest przemyślana. Ona nie wynika z braku możliwości stworzenia takiego dokumentu, ale z obawy przed głosowaniem w parlamencie - powiedział w czwartek na konferencji prasowej premier Donald Tusk. - Fatalnie by się stało, gdyby in vitro, tak jak kiedyś aborcja, stało się pomysłem na polityczną bójkę - stwierdził premier.
Komisja Europejska wniosła przeciwko Polsce kilka spraw do Trybunału Sprawiedliwości UE. Chodzi m.in. o nieprzestrzeganie przez Warszawę unijnych przepisów dotyczących jakości i bezpieczeństwa tkanek i komórek ludzkich. Opóźnienie we wdrażaniu tej dyrektywy jest konsekwencją toczącego się w Polsce sporu o zapłodnienie metodą in vitro. Do tej pory w Sejmie nie uchwalono ustawy regulującej stosowanie tej metody.
- Mówimy o ustawie tkankowej, ale wiemy, że emocje koncentrują się wokół in vitro. Dotychczasowe prace, prowadzone od wielu lat, koncentrowały się na części tkankowej i chciały dokonać regulacji dotyczącej in vitro w ustawie tkankowej. Wiemy dziś z całą pewnością, że na to nie będzie zgody większości parlamentu. Na tym polega problem - komentował w czwartek na konferencji prasowej premier Donald Tusk. Zapewniał, że kwestia "nie wiąże się z jakimiś karami". - Ale z całą pewnością jest napomnieniem, które powinno skłonić parlamentarzystów, by porozumienie, wspólny pogląd wypracować - stwierdził premier.
Po pierwszej skardze, gdyby w Trybunale zapadł wyrok przeciw państwu członkowskiemu, musiałoby ono podjąć niezbędne środki, by zastosować się do orzeczenia. W szczególnych przypadkach, Komisja mogłaby już na tym etapie zwrócić się do Trybunału o nałożenie na nie grzywny w momencie wydania pierwszego orzeczenia w danej sprawie. Gdyby zaskarżone państwo nie zastosowało się do postanowień pierwszego wyroku, Komisja może wszcząć kolejne postępowanie. Jeśli kieruje sprawę ponownie do Trybunału, może zaproponować nałożenie grzywny w oparciu o czas trwania naruszenia i jego wagę oraz "wielkość państwa członkowskiego".
"Nie czarujmy się"
- My w Polsce jesteśmy przygotowani, po to powstał program rządowy in vitro, gdzie ustaliliśmy standardy dofinansowań i finansowanie procedury in vitro. Z punktu widzenia obywateli, staraliśmy się tę procedurę ucywilizować i możliwie udostępnić osobom, szczególnie niezamożnym, dla których procedura in vitro była do tej pory zbyt droga - tłumaczył premier. Dodał jednak, że dziś w parlamencie "nie ma szczególnej atmosfery zgody, jeśli chodzi o in vitro". - Nie czarujmy się - stwierdził Donald Tusk.
Obawy premiera
Zapewnił jednocześnie, że zwróci się zarówno do marszałek Sejmu, a być może też do szefów klubów, żeby ustalić jaka jest granica konsensusu w tej sprawie, gdzie są punkty nieprzekraczalne dla poszczególnych partii. Zapewnił też, że zwłoka w sprawie in vitro jeśli chodzi o ustawodawstwo jest "przemyślana". - Ona nie wynika z braku możliwości stworzenia takiego dokumentu. Tylko nie ukrywam, że obawiam się, że niektóre nastroje dotyczące debat o aborcji lub in vitro, mogą spowodować, że głosowanie w parlamencie mogłoby uniemożliwić legalne korzystanie z procedury in vitro. Taką obawę rzeczywiście mam - wyjaśnił premier.
"Powinniśmy zwiększać szanse na szczęście"
- Będę chciał perswazją osiągnąć pewne porozumienie, które umożliwi w Polsce procedury in vitro - zapowiedział Donald Tusk. I dodał: - Jako rząd jesteśmy przekonani, przy wszystkich wątpliwościach i kontrowersjach, także etycznych, że jest to procedura, która daje życie.
- Powinniśmy ludziom zwiększać szanse na szczęście, jakim jest posiadanie dzieci i kreowanie nowego życia - mówił premier. Dodał, że "fatalnie by się stało, gdyby in vitro, tak jak kiedyś aborcja, stało się pomysłem na polityczną bójkę". - Te tematy nie powinny być przedmiotem takich wyłącznie politycznych konfliktów. Co do aborcji, wątpliwości są zrozumiale. Natomiast w przypadku in vitro, wydaje mi się, że stać nas na taki kompromis dotyczący zarodków, żeby ludzie mogli mieć dzieci - ocenił premier.
Autor: kde/rs / Źródło: tvn24.pl