Platforma Obywatelska chce likwidacji abonamentu radiowo-telewizyjnego. Na początek proponuje zwolnienie z opłat emerytów oraz, jak ustaliły "Fakty" TVN, rencistów i rolników trwale niezdolnych do pracy. W przyszłości - już wszystkich. Ostateczna decyzja w sprawie projektu najprawdopodobniej zapadnie na czwartkowym posiedzeniu prezydium klubu Platformy Obywatelskiej.
Zdaniem Platformy, działalność mediów publicznych "nie odpowiada pełnieniu przez te media misji publicznej. (...) Czas emisji programów o charakterze misyjnym w TVP wynosi zaledwie od 5 do 10 procent czasu antenowego". (...) Pieniądze osób płacących abonament są więc wydawane nieefektywnie". Dlatego PO chce całkowicie znieść abonament.
Pomysł Platformy wprawił w zakłopotanie opozycję. Nie chcąc tłumaczyć się przed emerytami, dlaczego jest przeciw, PiS i LiD unikają odpowiedzi albo przechodzą do ataku. - Niech rząd podwyższy waloryzację - zauważył Marek Borowski z LiD. I lewica, i PiS domagają się też konkretów i pytają: w jaki sposób media publiczne będą finansowane po likwidacji abonamentu? Odpowiedź PO jest jasna: z budżetu.
Ile straci TVP?
W czwartek prezydium klubu Platformy Obywatelskiej najprawdopodobniej sfinalizuje prace nad projektem. Przedstawi też wyliczenia, ile TVP może stracić, jeśli przestaną płacić ci, którzy regularnie wywiązują się z obowiązku abonamentowego. W 2007 roku telewizja publiczna otrzymała z abonamentu 500 mln złotych.
PO chce uchwalić swój projekt jak najszybciej.
Jeśli nie abonament, to...?
Jak napisała w środę "Gazeta Wyborcza", PO szykuje projekt zastąpienia abonamentu Funduszem Misji Publicznej, finansowanego z budżetu czterech ministerstw: kultury, edukacji, nauki i spraw zagranicznych. Fundusz mógłby być dodatkowo zasilany przez nadawców komercyjnych, przy założeniu, że TVP i PR miałyby ograniczone prawo do nadawania reklam. Funduszem miałaby zarządzać Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji lub minister kultury. Według "GW", Platforma pokaże projekt w kwietniu.
Jak powiedziała szefowa sejmowej komisji kultury i środków przekazu Iwona Śledzińska-Katarasińska, to jej pomysł, który "zakorzenia się w Platformie". Tłumaczy, że Fundusz miałby charakter pomocy publicznej, a jego powołanie byłoby połączone z jasnym zdefiniowaniem misji nadawców publicznych - z jej realizacji nadawcy byliby rozliczani.
- Pomyślmy o produkcjach, które z natury nie generują zysków reklamowych, "leży" chociażby rodzima produkcja dla dzieci. Gdyby zapisać, że w ciągu roku ma się odbyć dwanaście premier Teatru Telewizji, to pieniądze na te dwanaście premier musiałyby się znaleźć - wylicza Śledzińska-Katarasińska.
Ona sama opowiada się za tym, aby Funduszem zawiadywała odpolityczniona KRRiT, a nie minister kultury. Na Fundusz "składałyby" się cztery ministerstwa (procentowo określona część ich budżetu), a misję definiowałaby KRRiT, we współpracy z tymi resortami. Zdaniem szefowej komisji kultury, telewizja mogłaby być finansowana również bezpośrednio z budżetu centralnego.
Źródło: TVN24, TVN, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn