Skonfliktowany z Jarosławem Kaczyńskim Ludwik Dorn, były wiceprezes PiS, a obecnie poseł niezależny wystartuje z list PiS do Sejmu w najbliższych wyborach parlamentarnych. Przewiduje to umowa o współpracy, którą zawarł z PiS. - Będę autonomicznym współpracownikiem PiS - tłumaczył swoją pozycję Dorn, zastrzegając, że do partii nie wróci.
Dorn wraz z szefem klubu PiS Mariuszem Błaszczakiem ogłosili na konferencji prasowej, że będą współpracować w tej i kolejnej kadencji Sejmu.
- Została zawiązana umowa polityczna – powiedział Błaszczak, podkreślając, że PiS uznało, iż należy wykorzystać wiedzę i doświadczenie Dorna. - Tak, żeby głos PiS był jeszcze donośniejszy w krytykowaniu gnuśnego rządu – tłumaczył szef klubu PiS.
"Wybrałem realną współpracę"
Dorn doprecyzował zaś, że nie ma mowy o jego powrocie do PiS-u. - Umowa obejmuje współdziałanie w tej kadencji Sejmu, a także zobowiązanie PiS-u do umieszczenia mnie na liście w konkretnym okręgu wyborczym - wyjaśnił poseł.
I dodał, że w umowie, jaką zawarł z PiS-em jest też zastrzeżenie, że jego przynależność klubowa po ewentualnym zdobyciu poselskiego mandatu będzie zależeć wyłącznie od jego woli.
Jest jednak wyjątek. Dorn - jak powiedział - nie będzie mógł być ani w klubie parlamentarnym ani w kole poselskim popierającym rząd, w stosunku do którego PiS jest w opozycji.
Dopytywany, czy nie działa koniunkturalnie, zwłaszcza w kontekście przyszłorocznych wyborów, stwierdził, że miał do wyboru albo współpracę z realną, najsilniejszą partią opozycyjną, albo udział w tworzeniu nowej opozycji - czyli w praktyce ugrupowania Polska Jest Najważniejsza. - Wybrałem autonomiczną współpracę z PiS - powiedział Dorn.
Wzajemne oskarżenia
Polityk został usunięty z partii Jarosława Kaczyńskiego dwa lata temu. Stało się to na wniosek Kaczyńskiego, a decyzję podjął Zarząd Główny PiS. Za głosowało 34 członków, jedynie dwie osoby wstrzymały się od głosu.
Zanim do tego doszło ze strony władze PiS i Dorn wzajemnie się oskarżali. Najpierw prezes PiS zasugerował, że Dorn uchyla się od płacenia alimentów (sprawa trafiła do sądu, Kaczyński musiał przeprosić).
W rewanżu Dorn ocenił, że kierownictwo PiS "przypomina sułtana otoczonego przez dwór eunuchów". - Pan Jarosław Kaczyński stworzył krąg zaufanych. By do niego trafić, trzeba zdać test na bycie łatwym, a potem jeszcze łatwiejszym - stwierdził Dorn. Jego zdaniem, w ten sposób w PiS postępuje susłoizacja.
Politycy PiS nie pozostali dłużni. M.in. Joachim Brudziński nazwał Dorna "wyleniałym wezyrem" i odsyłał go do "kiszenia ogórków".
mac//mat
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot.PAP