Prawo i Sprawiedliwość zaskorupiało i wdało się z PO w partyjną młóckę. Obie partie odwróciły się od ważnych problemów. A mnie interesuje oddziaływanie na losy kraju i dlatego już zakładam nową partię - oświadczył Ludwik Dorn. Były wiceprezes PiS jest gotów zastawić własny dom, by tylko zdobyć pieniądze na nową inicjatywę.
Już raz w 2001 r. z Kazimierzem Ujazdowskim zastawiliśmy swoje domy. Być może przyjdzie po raz drugi to zrobić. Tym publicystom, którzy twierdzą, że bez pieniędzy nic się da zrobić, mówię: jeżeli masz wiarę, że to o czym jesteś przekonany jest twojej ojczyźnie potrzebne, to zastawiaj własny dom
Jego zdaniem, ludzie potrzebują alternatywy, bo PiS jest straszne, a PO wykręca numery.
Pytany skąd weźmie pieniądze na działalność partyjną (subwencje przysługują tylko ugrupowaniom, które w wyborach uzyskały co najmniej 3 proc. poparcia), stwierdził: - Już raz w 2001 r. z Kazimierzem Ujazdowskim zastawiliśmy swoje domy. Być może przyjdzie po raz drugi to zrobić. Tym publicystom, którzy twierdzą, że bez pieniędzy nic się da zrobić, mówię: jeżeli masz wiarę, że to o czym jesteś przekonany jest twojej ojczyźnie potrzebne, to zastawiaj własny dom.
"Już dziś liczcie swoje emerytury"
Wcześniej Dorn w rozmowie z "Polską" potwierdził, że prowadzi rozmowy m.in. z Markiem Jurkiem i Kazimierzem Ujazdowskim. Deklaruje, że może zostać liderem nowej partii, a na pewno "kimś w niej bardzo istotnym", choć niekoniecznie łączy się to z kandydowaniem w wyborach prezydenckich.
W budowie swej partii polityk stawia na cztery środowiska: rozczarowanych ludzi PiS, działaczy prawicowych bez przydziału, samorządowców którzy chcą wejść w dużą politykę, ale konflikt PO - PiS ich przeraża, oraz działaczy PO.
Ocenia, że 5-7 proc. wyborów jest dziś rozczarowanych zarówno PiS, jak i PO i czeka na nową ofertę.
- Trwała mniejszościowa pozycja PiS nie bierze się z żadnej nienawiści do tej partii, tylko ze strachu, że Jarosław i Lech Kaczyńscy wytną nam jakiś niebezpieczny numer. Stąd właśnie siła Donalda Tuska i jego partii, z poczucia bezpieczeństwa, z pewności, że nie będzie kołysało. Bo to jest miłe i nie byłoby może problemu, gdyby nie stawało się niebezpieczne, choć większość Polaków tego nie dostrzega - mówi Dorn.
Zawsze się może zdarzyć coś nieprzewidzianego i Tusk może się poślizgnąć. Ale jeśli się to nie zdarzy, to kandydatura Lecha Kaczyńskiego jest bez szans. Według mnie to prezydentura przegranych szans. Lech Kaczyński nie zrobił nic, by przenieść kryteria wyboru, oceny z estetycznych na merytoryczne Ludwik Dorn
I podkreśla: - Nadszedł dla Polski czas niełatwy. Na niekorzyść Polski zmienia się międzynarodowy układ sił. W kraju też poważnych wyzwań nie brakuje. Co zresztą można wyczytać choćby z sensownego raportu opracowanego przez ministra Michała Boniego "Polska 2030". Tam są pewne rzeczy zapisane wprost. Tam widać, że jeżeli szybko nie weźmiemy się do reform, to już za trzy lata będzie nam dużo trudniej. A za kilkanaście, w przypadku zaniechania, zapłacimy dużą cenę. I co zrobiła ekipa rządząca? Jakie wyciągnęła wnioski z własnego raportu? Albo żadnych, albo taki, że wszystko zdarzy się, gdy oni będą już na politycznej emeryturze, więc nie ma sensu zajmować się sprawą.
I dlatego Dorn na robocze hasło swej partii wybiera: "Już dziś liczcie swoje emerytury". To przekaz skierowany do obecnych 30- i 40-latków, którzy zdaniem Dorna najwięcej zapłacą za jałowość polityki i zaniechania kluczowych dla państwa i jego finansów reform.
Dorn podkreśla, że odwołuje się do interesu społeczno-materialnego tej grupy. - Do ich poczucia, że ani polityka ciągłej rewolucji, ani kompletnego bezruchu nie oznacza dobrej polityki. I nie tylko ja, bo polityka to działalność zbiorowa.
W tej chwili pan Kaczyński jest kimś bardzo ważnym, ja niekoniecznie. Nie jestem równoważnym partnerem. Ale będę robił wszystko, by stać się kimś Ludwik Dorn
"Prezydentura przegranych szans"
Dorn odnosi się także do działań prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego szans na reelekcję. - Zawsze się może zdarzyć coś nieprzewidzianego i Tusk może się poślizgnąć. Ale jeśli się to nie zdarzy, to kandydatura Lecha Kaczyńskiego jest bez szans - mówi. I dodaje: - Według mnie to prezydentura przegranych szans. Lech Kaczyński nie zrobił nic, by przenieść kryteria wyboru, oceny z estetycznych na merytoryczne.
Pytany, czy podaje sobie rękę z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim, odpowiedział: - W tej chwili pan Kaczyński jest kimś bardzo ważnym, ja niekoniecznie. Nie jestem równoważnym partnerem. Ale będę robił wszystko, by stać się kimś. Nie ze względu na pana Kaczyńskiego, ale chcę być w polityce. Uważam, że mam coś ważnego do powiedzenia i do zrobienia dla swojego kraju. I jeśli zdarzy się konieczność powrotu do politycznej rozmowy, to jestem gotów. Nie wiedzę powodów, by z przyczyn osobistych traktować go gorzej niż Leppera czy Giertycha, ale podawanie ręki to coś zupełnie innego.
mac/bgr/iga
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24