Samotny ojciec z niepełnosprawnym synem stracił oszczędności życia. Zapłacił 200 tysięcy złotych za mieszkanie, ale deweloper ogłosił upadłość . Syndyk wniósł o eksmisję, a sąd nie spojrzał po ludzku, tylko wystawił nakaz. Pan Stefan potrzebuje 40 tysięcy złotych i dobrego prawnika. Materiał "Faktów" TVN
Mariusz i jego ojciec mają tylko siebie. Myśleli też, że mają dom.
Jak wyjaśniał, ojciec Mariusza, Stefan Pachulczak, to mieszkanie "to jest azyl" dla syna. - On jak się przyzwyczai, to nie ma takiej możliwości, żeby on się stąd wyprowadził, a ja go stąd siłą nie będę wyrzucał i nie pozwolę nikomu na siłę go stąd wyrzucić - mówił.
Oszczędności życia
Emerytowany górnik w mieszkanie włożył oszczędności życia. Wszystko dla syna z zespołem downa.
W Świnoujściu dla chorowitego Mariusza klimat jest lepszy niż na rodzinnym Śląsku. Mieszkanie miało być zabezpieczeniem na przyszłość syna bez ojca. Teraz dowiedzieli się, że w mieszkaniu mieszkają nielegalnie i przyjdzie im za to słono zapłacić.
- Wydałem tu wszystkie swoje oszczędności. Ja to mieszkanie kupiłem, ja tu się nie włamałem - podkreślał Pachulczak.
Mieszkanie kupił od dewelopera za 200 tysięcy złotych, ale wkrótce po deweloperze, poza długami, niewiele zostało. Pan Stefan nie zdążył podpisać aktu notarialnego.
- Nie ma praw do tego mieszkania, ponieważ własność nie została przeniesiona - wyjaśniał prawnik Radosław Flasza.
Upadłość dewelopera
Sąd zamiast mu pomoc, ogłosił upadłość dewelopera. Teraz to syndyk jest właścicielem mieszkania pana Stefana i jego syna. Co więcej, syndyk bardzo chce się ich z mieszkania pozbyć.
Syndyk, z którym nie ma kontaktu chce 40 tysięcy złotych za bezumowne korzystanie z mieszkania. Sąd do tego wniosku się przychylił.
Jak tłumaczył Tomasz Pawlik z Sądu Okręgowego w Gliwicach, sąd nie miał innego wyjścia. - Jego obowiązkiem było bezzwłoczne wydanie nakazu zapłaty i doręczenie pozwanemu - mówił.
Tym sposobem najbardziej cierpi ten, który już został najmocniej pokrzywdzony.
- Syndyk (…) powinien i musi uwzględniać szczególny interes osób pokrzywdzonych, poszkodowanych, tych osób, które są słabsza stroną - podkreślał z kolei prawnik Michał Jaworski.
Widmo eksmisji
Nad ojcem i niepełnosprawnym synem już wisi widmo eksmisji, którą po interwencji dziennikarzy i Ministerstwa Sprawiedliwości udało się wstrzymać. - Warto by było tutaj przenieść jednak prawo własności na pana Pachulczaka ze względu na to, że prawie wszystko zapłacił za to mieszkania. Nie dopatrzył pewnych formalności, został oszukany - bronił pokrzywdzonego wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki.
Pan Stefan od nakazu zapłaty 40 tysięcy może wnieść sprzeciw do sądu, zrobi to sam, bo na prawnika go nie stać. Dla syna nauczy się prawa i będzie walczył dalej.
- Czuje się jak jakiś złodziej czy oszust, a to ja zostałem oszukany - żalił się pan Stefan.
Autor: kb/sk / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24