"Piotr Stańczak stał się ofiarą nieskutecznych działań Rządu RP" - napisano w opublikowanym w środę raporcie BBN ws. śmierci polskiego geologa. - To haniebna kampania wyborcza - odpowiada rzecznik rządu w TVN24. - Niech rząd odpowie na stawiane przez nas pytania - ripostuje BBN.
Analiza BBN liczy łącznie 14 stron i jest jawna. Została opracowana na podstawie wcześniejszego "Raportu Ministerstwa Spraw Zagranicznych w sprawie polskiego obywatela porwanego w Pakistanie", wypowiedzi polityków rządu oraz informacji, które pojawiały się w mediach. Oceny zawarte w dokumencie są miażdżące.
Eksperci BBN-u stwierdzają kategorycznie, że odpowiedzialność polityczną za śmierć polskiego geologa ponosi minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. - Piotr Stańczak nie stał się ofiarą skutecznej taktyki zastosowanej przez porywaczy, ale ofiarą nieskutecznych działań Rządu RP – czytamy w dokumencie. Szef polskiego MSZ jest zbulwersowany. - To gra śmiercią naszego rodaka. Aleksander Szczygło już dostatecznie dużo złej krwi spowodował - komentował na gorąco w TVN24.
Same braki rządu
Wśród największych błędów polskiej dyplomacji prezydenckie Biuro wymienia "brak skutecznej koordynacji i strategii działań na szczeblu Rządu i brak uwzględnienia realiów kultury rodowo-plemiennej porywaczy przejawiającej się m.in. w dopuszczeniu do wypowiedzi premiera z 6 lutego 2009 r. w sprawie okupu dla porywaczy". Szef rządu stwierdził wtedy, że "Polska nie zapłaci okupu talibom (…) i nigdy nie będzie płatnikiem żadnych okupów".
- Wypowiedź premiera mogła być sygnałem dla talibów, że rządowi polskiemu tak naprawdę niezbyt zależy na uwolnieniu porwanego i czy nie zyskają oni więcej na jego śmierci, niż na kolejnych niekończących się negocjacjach. W kulturze ludzi wschodu targowanie się jest niemal rytuałem i wyrazem dobrego tonu oraz poważnego traktowania adwersarza. Milcząca postawa Rządu RP m.in. w kwestii wyznaczenia nagrody za uwolnienie P. Stańczaka, brak rozmów z porywaczami prowadzonych przynajmniej za pośrednictwem polityków pakistańskich powiązanych ze środowiskiem talibów, z góry wskazywała na duże prawdopodobieństwo niepowodzenia uwolnienia Polaka – napisano w analizie.
PO: To haniebne
Prezydenccy eksperci wytaczają jeszcze jedno działo. Ich zdaniem w kwestii uwolnienia Stańczaka rząd zachowywał się tak, jak w innych przypadkach, to znaczy - stosował "socjotechniczne wyliczanki". Sformułowania rządzących takie jak "nawiązaliśmy ścisłą współpracę", "uzyskaliśmy (…) niezwykle bogatą i szczegółową informację na temat wewnętrznej sytuacji w Pakistanie", "utrzymujemy (…) regularne kontakty", "zrealizowaliśmy kilkadziesiąt działań dyplomatyczno-politycznych", były sprzeczne z rzeczywistymi efektami pracy naszej dyplomacji.
Co na te zarzuty politycy PO? Są oburzeni. - Tezy zawarte w raporcie są tezami krzywdzącymi, nieprawdziwymi i nieuprawnionymi - wylicza Paweł Graś. Według rzecznika rządu analiza jest ewidentnym przykładem na "włączenie się BBN-u w kampanię wyborczą". - Mówię to z całą odpowiedzialnością, nie tylko jako rzecznik, ale jako osoba, która miała okazję się zapoznać z wszystkimi materiałami w sprawie Piotra Stańczaka: obciążenie polskiego rządu za tę śmierć jest haniebne - podkreśla rzecznik.
PSL: To skandal
Skandalem z kolei nazwał raport BBN Eugeniusz Kłopotek z PSL. W jego ocenie "prezydent się źle zachował, gdyż aktywnie bierze udział w kampanii wyborczej PiS, a raport BBN jest jej częścią."
- Granie na ludzkich uczuciach, na ludzkiej tragedii jest po prostu skandalem. Co ja mam więcej powiedzieć? - powiedział Kłopotek. Zaapelował także do głowy państwa: "Panie prezydencie, niech pan jednak zważa na to, co robią pańscy współpracownicy".
SLD broni rządu, BBN siebie
"Zniesmaczony" raportem jest też poseł SLD i członek komisji służb specjalnych Janusz Zemke. - Powiedzenie, że rząd jakiegoś państwa jest odpowiedzialny za śmierć swojego obywatela to najcięższy zarzut jaki można postawić. Jestem w opozycji, ale to nie jest powód żeby zawsze mówić o rządzie źle. To jest niegodziwa rzecz. Na trzy dni przed wyborami takie informacje nie powinny się pojawiać - podkreśla stanowczo.
Biuro odpiera zarzuty. Ustami swojego rzecznika BBN tłumaczy, że w raporcie postawiono kilkadziesiąt pytań, a politycy rządzący zamiast odpowiadać na nie wolą iść w stronę oskarżeń. - Zawsze można komuś zarzucić, że działa ze złą intencją - mówi rzecznik BBN Jarosław Rybak.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24