Zapowiadana przez premiera i przygotowywana przez ministerstwo pracy ustawa o zakazie bicia dzieci staje pod znakiem zapytania. Ministerstwo Sprawiedliwości twierdzi, że już istniejące przepisy w zupełności wystarczą - pisze "Dziennik". - Osobny zakaz spowodowałby, że prokuratury zostałyby zalane przez tysiące spraw, w których rodzice donosiliby na siebie, kto dał dziecku klapsa - mówi minister Zbigniew Ćwiąkalski.
Projekt odpowiedniej ustawy zaczęło przygotowywać ministerstwo pracy. Miał się w nim znaleźć zapis, że bicie dzieci w jakichkolwiek okolicznościach bić nie wolno. Jednak podczas konsultacji międzyresortowych takim przepisom sprzeciwiły się resort sprawiedliwości i rada legislacyjna.
Gdyby wprowadzić osobny zakaz bicia dzieci, nic innego byśmy już nie robili, tylko rozpatrywali donosy, które potem byłyby wykorzystywane przy sprawach rozwodowych
- Gdyby wprowadzić osobny zakaz bicia dzieci, nic innego byśmy już nie robili, tylko rozpatrywali donosy, które potem byłyby wykorzystywane przy sprawach rozwodowych - odbija piłeczkę Ćwiąkalski.
Resort pracy nie składa jednak broni. - Zakaz stosowania kar cielesnych wobec dzieci musi być wyraźnie zapisany - mówi minister pracy Jolanta Fedak. Projekt ustawy za kilka dni ma trafić pod obrady komitetu stałego Rady Ministrów - zapowiada "Dziennik".
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24