Aż dwukrotnie wzrosła liczba osób, która nie dostała na czas zarobionych pieniędzy. W pierwszym kwartale br. odnotowano 42 mln zł zaległości, o które walczą pracownicy.
Jak donosi "Dziennik Gazeta Prawna" od stycznia do marca tego roku aż 38 tys. osób zgłosiło się do Państwowej Inspekcji Pracy (PIP) o pomoc w odzyskaniu zaległych wynagrodzeń. W porównaniu z zeszłoroczną kwotą, jakiej w tym samym okresie domagali się sfrustrowani pracownicy, wzrosła ona o 30 proc. wynosząc ponad 42 mln zł długu ze strony pracodawców.
Gdy firmy nie otrzymują płatności od kontrahentów, wstrzymują wypłatę wynagrodzeń. - Jest też nieliczna grupa pracodawców licząca na to, że wykorzysta pracowników i zniknie z ich zarobkami - mówi Karolina Sędzimir, ekonomistka PKO BP. W przypadku zgłoszenia takiej zaległości PIP przeprowadza kontrolę u pracodawcy, czego konsekwencją jest zwykle nakaz zapłaty lub kara grzywny.
Ciężkie czasy dla budowlanki
W czołówce branż z największymi zaległościami plasuje się m.in. budownictwo. Marek Michałowski, prezes Polskiego Związku Pracowników Budownictwa, przypuszcza, że udział w statystyce niwypłacalności branży budowlanej może w najbliższym czasie jeszcze wzrosnąć. - Z powodu kryzysu pracę stracić może nawet ok. 150 tys. osób. Nie wszyscy dostaną należne im wynagrodzenie, gdyż firmy je zatrudniające upadają - dodaje Michałowski dla "Dziennika".
- Trudności z wypłatami są spowodowane zatorami płatniczymi, nieufnością banków ograniczających finansowanie czy wycofywaniem się państwa z inwestycji - wylicza prezes PZPB.
Zabezpieczenie przez wykluczenie?
Zdaniem Anny Redy, eksperta NSZZ "Solidarność", należałoby wprowadzić takie rozwiązania systemowe, przez które pracodawcom nie opłacałoby się zalegać z wypłatami. Takie zmiany mieliby wynegocjować pracodawcy, związki zawodowe i PIP. Konsultacje w tej sprawie trwały już w 2011 roku. Jednym z proponowanych rozwiazań było m.in. wykluczenie firm zalegających z wypłatami z przetargów publicznych.
Innym pomysłem na rozwiązanie problemu jest ułatwienie firmom dostępu do Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, które proponuje Maciej Sekunda - przewodniczący zespołu prawa pracy komisji trójstronnej. W funduszu mogłyby zostać stworzone subkonta poszczególnych pracodawców, z których płacone byłyby wynagrodzenia w razie kłopotów firmy, zanim zostanie ogłoszona jej upadłość.
Autor: zś/k / Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Źródło zdjęcia głównego: tvn24