Po naszym raporcie w wojsku powinny polecieć głowy - mówi "Gazecie Wyborczej" jeden z członków komisji ministra Jerzego Millera badającej przyczyny katastrofy Tu-154, który 10 kwietnia 2010 r. rozbił się pod Smoleńskiem. W dokumencie wskazano kilkanaście przyczyn katastrofy. Więcej leży po stronie Polaków. Czy poznamy je wszystkie? To premier zdecyduje, czy dokument zostanie opublikowany w całości, czy jakieś fragmenty zostaną utajnione - donosi TVN24.
Według informacji "GW", raport komisji Millera, który trafił już na biurko premiera, nie wskazuje winnych (według przepisów nie może), ale tak opisuje błędy, które doprowadziły do katastrofy, że jest jasne, kto za nie odpowiada. Nie wskazuje jednej głównej przyczyny, lecz kilkanaście.
Więcej przyczyn leży po stronie polskiej niż rosyjskiej, czytamy w "GW". Między innymi: za małe doświadczenie załogi, błędy w wyszkoleniu, nieprzestrzeganie procedur, naciski na pilotów. Po stronie rosyjskiej: niezamknięcie lotniska Siewiernyj, zewnętrzna presja na rosyjskich kontrolerów i inne.
Jeszcze szerzej o tezach raportu, do których miał dotrzeć, pisze "Fakt". Wskazuje, że załoga prezydenckiej maszyny absolutnie nie powinna podejmować prób lądowania i schodzenia poniżej tzw. minimum, a w ostatnich chwilach lotu nie powinna przechodzić na automatycznego pilota.
Tu zawiedli też Rosjanie – powinni zakazać naszej załodze lądowania. Zdaniem komisji Millera - jak donosi "Fakt" - tak skandalicznie wyposażone lotnisko w ogóle nie miało prawa przyjmować samolotów. W dodatku obsługa wieży kontroli lotów popełniała błąd za błędem m.in. gubiąc polską maszynę z radarów i oddając decyzję o lądowaniu osobom nieuprawnionym.
Komisja uznała jednak, że wśród przyczyn katastrofy należy wskazać także masę błędów popełnionych przy organizacji wizyty 10 kwietnia. Nie zostały - jak wylicza "Fakt" powołując się na raport - przygotowane lotniska zapasowe, przed samym wylotem trwało zamieszanie z ustaleniem właściwej prognozy pogody dla Siewiernego.
W sumie raport - jak informuje "GW" - ma IV części. W części I komisja Millera opisuje historię lotu, obrażenia pasażerów, informacje o załodze, dane meteorologiczne znane załodze. W części II i III analizuje przyczyny wypadku - bezpośrednie i "mniej oczywiste czynniki systemowe". Część IV to zalecenia na przyszłość.
Jak wynika z materiału "Czarno na Białym" TVN24 o tym, czy raport zostanie opublikowany w całości, czy jakieś jego części zostaną utajnione zdecyduje premier. On też podejmie decyzję, czy z raportem jeszcze przed opublikowaniem będą mogły zapoznać się rodziny ofiar katastrofy, które o to wnioskowały.
Przygotowani do odparcia zarzutów
34-osobowa komisja pracowała nad raportem ponad 14 miesięcy. Miał on określić przyczyny katastrofy oraz wskazać osoby i instytucje odpowiedzialne za tragedię z 10 kwietnia 2010 r. Według "GW", MON, MSZ, BOR i kancelaria premiera mają przygotowane materiały, by odpowiedzieć na ewentualne zarzuty. W trakcie prac nad raportem Miller stwierdził m.in., że wyciągnięte przez komisję wnioski "nie będą dla nikogo przyjemne".
Można się spodziewać, że wnioski komisji zostaną zaprezentowane pod koniec przyszłego tygodnia na transmitowanej przez najważniejsze media konferencji, podobnie jak styczniowy raport rosyjskiego MAK.
Źródło: Gazeta Wyborcza, Fakt
Źródło zdjęcia głównego: TVN24