Marszałek Sejmu murem za rządem w jego konflikcie z głową państwa. - Musi być jasne, że jest jedna głowa, a nie dwie. Premier i rząd kształtuje politykę zagraniczną, prezydent tylko wspomaga - uważa Bronisław Komorowski.
Według marszałka Sejmu ustalenie, kto ma lecieć na unijny szczyt, jest wtórne wobec problemu "jednolitej polityki państwa polskiego"
- Czy prezydent jest gotów do tego, aby stojąc na gruncie konstytucji respektować, że to rząd kształtuje polską politykę zagraniczną, a on ją wspomaga? Rzeczą normalną jest, że wystarcza rozmowa i że prezydent deklaruje z góry gotowość realizowania linii polityki państwa polskiego - przekonywał Komorowski.
Dwugłowy smok rządzi
Jak dodał, ma "wątpliwą satysfakcję" z tego, że w 1997 roku, w trakcie pracy nad obecną konstytucją, zwracał uwagę i przestrzegał przed tworzeniem "dwugłowego systemu polskiego". - W państwie polskim musi być jasne, że jest jedna głowa, a nie dwie. Pod warunkiem, że ta sama osoba ma władzę i odpowiedzialność.
Nie przed Bogiem i nie przed historią
Nawet przed wojną, od 1935 roku prezydent odpowiadał przed Bogiem i historią; w tej konstytucji prezydent nie odpowiada w ogóle przed nikim i za nic - podkreślił Komorowski. Według niego właśnie to jest "praźródłem kłopotów".
Ponadto - w opinii Komorowskiego - "dwugłowy system tworzy warunki do ucieczki od odpowiedzialności, a na końcu zachęca do konfliktu". - Warto zbadać sprawę od strony konstytucyjności - dodał.
Kto na szczyt?
Od kilku dni trwa spór między Kancelarią Prezydenta a Kancelarią Premiera o delegację na szczyt UE, rozpoczynający się w środę. Rozstrzygnięcia nie przyniosło poniedziałkowe wieczorne spotkanie prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera Donalda Tuska. Prezydent poinformował, że udaje się na szczyt, a szef rządu powtórzył, że w składzie delegacji nie ma prezydenta.
kaw/el
Źródło: PAP, TVN24, IAR
Źródło zdjęcia głównego: TVN24