Prezydent Andrzej Duda nie miał wpływu na to, gdzie zostanie posadzony - powiedział Włodzimierz Cimoszewicz w rozmowie z Konradem Piaseckim w Radiu RMF FM. W czasie 70. sesji zgromadzenia ogólnego ONZ na oficjalnej kolacji polski prezydent siedział przy jednym stole z Barackiem Obamą, Władimirem Putinem i sekretarzem generalnym ONZ Ban Ki Munem.
- Tam się spotykają wszyscy, więc te zestawienia bywają szokujące, ale oczywiście na tle tych wszystkich naszych obyczajów politycznych, wypowiedzi, komentarzy - to było zabawne - powiedział w RMF FM Cimoszewicz o wczorajszej kolacji w Nowym Jorku.
- To była taka maleńka lekcja realizmu politycznego, że trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że świat nie kończy się na paru kontrowersyjnych kwestiach i trzeba mieć zdolność zachowania kontaktów, chociażby i rozmowy - powiedział Cimoszewicz o usadzeniu Dudy i Putina przy jednym stole.
Włodzimierz Cimoszewicz debiut Andrzeja Dudy na tak dużym międzynarodowym spotkaniu ocenia dość pozytywnie. Samo przemówienie polskiego prezydenta w opinii Cimoszewicza było niezłe, ale do historii nie przejdzie. - To wszystko było takie akademickie, powiedziałbym. Trochę pobrzmiewało jak wystąpienie do studentów, ale generalnie ok - ocenił prezydenta były premier.
Polityczna emerytura
Cimoszewicz w rozmowie z Konradem Piaseckim potwierdził, że wraz z końcem obecnej kadencji parlamentu on sam kończy swoją przygodę z polityką i odchodzi na emeryturę.
- Odchodzę po tych 26 latach z przekonaniem, że bilans był zróżnicowany, ale są tam momenty i sprawy, które budzą we mnie wielką dumę osobistą i jestem z tego zadowolony - powiedział były premier. Dodał też, że na przestrzeni lat średni poziom politycznej kultury w Polsce zmalał i dzisiaj nie jest to już polityka, którą chciałby się zajmować.
Jedną z przyczyn takiego stanu polskiej polityki jest w opinii Cimoszewicza paradoks polegający na tym, że w demokratycznym państwie mamy skrajnie niedemokratyczne partie polityczne. - To są partie, gdzie nie ma autentycznej dyskusji, gdzie nikt poza szefem nie ma prawa decydowania, itd., itd. W efekcie tam się premiuje lojalność a nie mądrość i to potem przechodzi do świata polityki - powiedział Włodzimierz Cimoszewicz.
"Tusk wymordował wszystkich w PO, którzy byli wybitniejsi"
- Przykro mi, ale uważam, że obie panie nie mają kwalifikacji do kierowania rządem takiego państwa jak Polska. To jest bardziej skomplikowane, wymaga większej wiedzy i większego doświadczenia - powiedział były wicepremier o najważniejszym pojedynku kampanii wyborczej, czyli o premier Ewie Kopacz oraz kandydatce PiS na premiera Beacie Szydło.
W opinii Cimoszewicza jest to skutkiem z jednej strony tego, że Jarosław Kaczyński "musi się schować" i na pierwszym planie trzeba było wystawić inne twarze, a z drugiej strony to wina Donalda Tuska. Cimoszewicz twierdzi, że Tusk "wymordował wszystkich w PO, którzy byli wybitniejsi".
Włodzimierz Cimoszewicz, który sam wywodzi się z lewicy, mówi, że dobrze się stało, że lewica się zjednoczyła. Jednak dodaje, że przegrane wybory doprowadzą do kolejnego podziału. - Jeżeli przepadną, to przypuszczam, że to się rozsypie już dokumentnie i nic tego nie będzie - prognozuje Cimoszewicz.
Autor: PM/ja / Źródło: RMF FM