Czterej górnicy spośród dziewiętnastu, którzy zostali ranni w wybuchu metanu kopalni „Borynia”, są w stanie bardzo ciężkim. Jeden jest w stanie krytycznym. Eksperci zastanawiają się, co spowodowało podziemną eksplozję.
W wybuchu metanu zginęło 4 górników, a 19 trafiło do szpitali – trzech do Siemianowic, 16 do Jastrzębia Zdroju. Dwaj z tej grupy byli leczeni na oddziale intensywnej opieki medycznej jastrzębskiego szpitala. - Stan jednego jest bardzo ciężki, wręcz krytyczny, drugiego – poważny, ale stabilny – informowała rzeczniczka placówki Alicja Brocka.
Przyczyny wypadku będą znane do końca września
Do badania przyczyn tragedii przystąpili już eksperci. Ich zdaniem zapalenie i wybuch metanu w kopalni nie nastąpił bezpośrednio w wyrobisku, ale prawdopodobnie w tzw. zrobach, czyli miejscach po eksploatacji węgla. Powodem mógł być niewielki pożar, spowodowany samozapłonem węgla.
Inne brane pod uwagę hipotezy to spowodowanie wybuchu przez tzw. prądy błądzące lub wywołanie wybuchu zapaleniem papierosa przez któregoś z górników. Do końca września ma to wyjaśnić specjalna komisja, powołana przez prezesa Wyższego Urzędu Górniczego.
W chwili wybuchu przy ścianie nie prowadzono wydobycia węgla. Wstrzymano je, bo zepsuł się przenośnik taśmowy.
Czterech nie przeżyło
Jak podał Wyższy Urząd Górniczy dwie ofiary - w wieku 35 i 45 lat - to pracownicy "Boryni". Pierwszy z nich miał dwoje, drugi troje dzieci. Dwaj pozostali górnicy byli zatrudnieni w Zakładzie Odmetanowania Kopalń (ZOK). Starszy z nich, 50-latek, zostawił dwoje dzieci; drugi miał 22 lata i był kawalerem.
Według przedstawicieli Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której należy kopalnia, stan pięciu rannych jest ciężki. Górnicy doznali różnego rodzaju obrażeń - od potłuczeń i złamań po mniej lub bardziej rozległe oparzenia.
Akcja wydobywania rannych i ciał zabitych była trudna i długotrwała. Z każdym poszkodowanym na noszach ratownicy górniczy musieli przejść kilka kilometrów dzielących miejsce tragedii od szybu. Po wydobyciu na powierzchnię wszystkich rannych i ofiar śmiertelnych ratownicy starają się stworzyć w wyrobisku takie warunki, by w eksperci mogli tam przeprowadzić wizję lokalną.
Żałoba w Jastrzębiu Zdroju
Prezydent Jastrzębia Zdroju ogłosił żałobę w mieście. Potrwa ona od godz. 12.00 w czwartek do godz. 12.00 w sobotę. Prezydent zdecydował o opuszczeniu flag do połowy. Miasto zapewnia, że rodziny poszkodowanych nie pozostaną bez pomocy.
- Zapewniamy pomoc psychologów, także szkolnych i to jest ta podstawowa pomoc. Jesteśmy też w stałym kontakcie ze sztabem akcji ratowniczej i na wszystkie wezwania - jeżeli taka pomoc będzie potrzebna - urząd miasta jest przygotowany – mówi przedstawiciel urzędu miasta.
Z apelem o "godne i pełne poszanowania dla bólu rodzin ofiar katastrofy uczczenie ich pamięci" zwrócił się też do mieszkańców regionu wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk. - Chciałbym, by instytucje kultury i rozrywki naszego regionu zachowały w tych dniach należytą powagę. Proszę, by repertuar placówek kulturalnych w województwie odpowiadał atmosferze szacunku dla pamięci ofiar katastrofy i tragedii ich rodzin. Połączmy się wszyscy w żałobie z rodzinami ofiar – zaapelował wojewoda.
W związku z wypadkiem na Śląsk pojechał wicepremier Waldemar Pawlak, by osobiście zapoznać się z sytuacją. Odwiedził już górników w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich - z niektórymi rozmawiał. Wicepremier spotkał się też z lekarzami i dyrektorem placówki Mariuszem Nowakiem. Potem pojechał do rannych w Jastrzębiu Zdroju.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: "Nie zostawimy rodzin górników bez pomocy"