Niedrogim biletom tanich linii lotniczych towarzyszy niski komfort. Pasażerom to jednak nie przeszkadza - są w stanie zrobić wiele, byle tylko utrzymać mały koszt przelotu i wymyślają sposoby by ominąć przepisy. By nie mieć nadbagażu, tony rzeczy zakładają na siebie.
Żeby tanio latać, nie można ze sobą zbyt wiele zabierać, bo za dodatkowe kilogramy - zależnie od przewoźnika - można zapłacić nawet od 80 do 200 złotych. Zdarza się, że dopłata równa się, a nawet przewyższa cenę biletu.
Wiozą na sobie całą garderobę
Sposób na niepłacenie nadbagażu znalazły m.in. turystki Sare Lloyd i Laure Watts, które ubrań nie schowały w bagażu.
- Wszystko wieziemy na sobie - mówią, a jedna z nich pokazuje: trzy spódnice, zapas bielizny, kilka koszulek, a pod nimi bikini. - Ja nawet dwa - dodaje druga. Turystki lecą na tydzień do Hiszpanii i przekonują planujących podróż, że to niewielkie poświęcenie.
Harry Traford do sprawy podszedł bardziej logistycznie i zainwestował w kamizelkę-walizkę. W jej kieszeni na plecach zmieści się nawet komputer. - Mam tu ponad 10 kieszeni, jest więc sporo miejsca na spakowanie wszystkiego, co może mi się przydać – tłumaczy.
Aby tanio
Takich sprytnych podróżnych na lotniskach można spotkać coraz częściej. - Większość podróżnych ma świadomość restrykcji, jakie nakładają na pasażerów linie lotnicze. Gotowi są na wiele poświęceń, byle tylko utrzymać niski koszt przelotu - mówi Mark Bower z lastminute.com.
Źródło: Fakty TVN