Nie ma mowy, aby cesarskie cięcia były na życzenie - oświadczył minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Podkreślił, że przepisy gwarantują prawo do znieczulenia kobietom rodzącym siłami natury. Ministerialny zespół opracowuje nowe standardy opieki okołoporodowej, które mają doprowadzić do zmniejszenia liczby cesarskich cięć w Polsce.
Minister Radziwiłł w programie "Jeden na Jeden" TVN24 odniósł się do danych Fundacji "Rodzić po ludzku". Opublikowany w ostatnich dniach, a dotyczący 2015 roku, raport fundacji pokazuje, że już 43 procent porodów w Polsce odbywa się przez cesarskie cięcie.
Cesarka to nie zabieg plastyczny, ale kobiety boją się bólu
Tak duży odsetek cesarskich cięć lekarze uważają za problem. Poród, będący zabiegiem operacyjnym, nie jest obojętny zarówno dla dziecka, jak i dla matki. Wśród największych niebezpieczeństw wymienia się: ryzyko powikłań, ból, zagrożenie infekcją, przedłużony pobyt w szpitalu.
- Cesarskie cięcie nie jest zabiegiem medycyny estetycznej, tylko ciężką operacją – ostrzega dr hab. Wojciech Rokita, wiceprzewodniczący Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego.
Kobiety jednak coraz częściej decydują się na operację, głównie z obawy przed cierpieniem i bólem w czasie porodu. O tym, że jest to główny powód, dla którego matki wywierają presję na lekarzy, aby rodzić przez cesarkę, przekonuje Fundacja "Rodzić po ludzku".
"Brak dostępu do znieczulenia zewnątrzoponowego z jednej strony i mała aktywność personelu w proponowaniu rodzącym niefarmakologicznych metod łagodzenia bólu (choć jest ich duży wachlarz i stosowanie ich nic nie kosztuje) powoduje, że kobiety w Polsce boją się porodu. Stąd wiele z nich chce zagwarantować sobie poród przez cesarskie cięcie, w czym zresztą często znajdują wsparcie u swoich lekarzy" - pisze Fundacja w swoim najnowszym raporcie.
- W województwach, gdzie jest mniejsza dostępność znieczulenia zewnątrzoponowego, występuje wyższy odsetek cesarskich cięć. Kobiety w obawie o to, że nie będą mogły zdecydować się na znieczulenie zewnątrzoponowe, podejmują jeszcze przed porodem działania, aby zapewnić sobie cesarskie cięcie - mówi "Faktom" TVN dr Antonina Doroszewska, socjolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Gwałtowny wzrost liczby operacji w Polsce
Statystyki OECD i dane Fundacji "Rodzić po ludzku" pokazują, że na przestrzeni lat odsetek cesarskich cięć w Polsce bardzo szybko rośnie. W 1999 roku przychodziło w ten sposób na świat co piąte dziecko. Obecnie już prawie co drugie. A zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia WHO mówią, że statystycznie wskazania medyczne przemawiają za tym, aby cesarskim cięciem kończył się co dziesiąty poród. Średni odsetek cesarskich cięć w Europie wynosi 25 procent.
Gwałtowny wzrost liczby cesarskich cięć w Polsce, wcześniej utrzymującej się na relatywnie niskim poziomie, zauważyła Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) już w 2015 roku, w dokumencie "Health at a Glance. OECD Indicators".
Minister zdrowia uważa, że strach przed bólem i cierpieniem nie jest jedyną przyczyną, dla której kobiety decydują się na cesarskie cięcie.
- Żyjemy w takich czasach, gdy wiele osób tak bardzo i do końca chce mieć wszystko pod kontrolą - oświadczył Konstanty Radziwiłl w "Jeden na Jeden". Zapewnił, że "tam, gdzie kobieta oczekuje znieczulenia, powinno być jej ono zapewnione", bo "tak mówi prawo".
Znieczulenie na żądanie to fikcja
Fundacja "Rodzić po ludzku" dowodzi, że znieczulenie na żądanie kobiety przy porodzie siłami natury, to w wielu szpitalach fikcja. Na części oddziałów położniczych nie ma bowiem anestezjologów. Dlatego fundacja apeluje do Ministerstwa Zdrowia o "przeanalizowanie przyczyn wysokiego odsetka cesarskich cięć w Polsce. Opracowanie planu naprawczego, w tym zabezpieczenie realnego i powszechnego dostępu do znieczulenia zewnątrzoponowego dla każdej rodzącej".
Resort zdrowia planuje, by standardy opieki okołoporodowej, które obowiązują obecnie jako rozporządzenie ministra zdrowia, były jedynie zaleceniami dla szpitali. Nad zmianami ma pracować ministerialny zespół, w którym będzie zasiadał także profesor Bogdan Chazan.
Z informacji, które docierają do lekarzy z Ministerstwa Zdrowia wynika, że resort chce zrównać stawki dla oddziałów położniczych tak, aby NFZ płacił szpitalom tyle samo za poród siłami natury, co za cesarskie cięcie. Ma to zniechęcić lekarzy, aby ordynowali cesarki, za co w obecnym systemie szpitale dostają więcej pieniędzy niż za zwykłe porody. To jednak budzi sprzeciw lekarzy, którzy obawiają się, że stawki zostaną zrównane w dół.
Obawy przed zmianą standardów
"Pragnę wyrazić głębokie zaniepokojenie związane z perspektywą zredukowania finansowania procedur ginekologicznych i położniczych (...). Ich utrzymanie na pożądanym poziomie wymaga odpowiednich nakładów finansowych" - napisał w marcu do ministra zdrowia prezes Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego prof. Mirosław Wielgoś.
Planowaną zamianę standardów opieki okołoporodowej z rozporządzenia na zalecenia krytykuje również Fundacja "Rodzić po ludzku" .
"Likwidacja standardów opieki okołoporodowej, do której zmierza Minister Zdrowia, cofnie opiekę okołoporodową do czasów, gdy każdy szpital dyktował własne reguły, często oparte na rutynie i wygodzie" - czytamy w dokumencie Fundacji "Medykalizacja porodu w Polsce (2017)".
Według wiceprzewodniczącego Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego będzie bardzo trudno zahamować wzrost liczby cesarskich cięć w Polsce. Sytuację może jednak poprawić edukacja i podniesienie świadomości pacjentek na temat zalet porodu naturalnego i niebezpieczeństw wynikających z operacji cesarskiego cięcia oraz... większe uświadomienie sądów. Obecnie bowiem zdaniem dr. hab. Wojciecha Rokity położnicy obawiają się procesów o powikłania przy porodzie.
- Orzeczenia sądów, bardzo często wydane na podstawie opinii sporządzonych przez lekarzy, którzy nie są położnikami i ginekologami, nigdy nie widzieli w swoim życiu sali porodowej i sądzą, że jedynym antidotum na uniknięcie niepowodzenia jest wykonanie cesarskiego cięcia, co nie jest prawdą – twierdzi Wojciech Rokita w wypowiedzi cytowanej na stronie Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach, w którym na co dzień praktykuje.
Fundacja "Rodzić po ludzku" stoi na stanowisku, że same przepisy i ministerialne procedury, choćby najlepsze, nie doprowadzą do ograniczenia nadmiernej liczby cesarek w Polsce. Według Fundacji co najmniej równie ważne jest "podejmowanie działań edukacyjnych promujących naturalny poród i uświadamiających kobiety, jakie są negatywne konsekwencje zdrowotne cesarskiego cięcia dla matki i dziecka, w sytuacji gdy matka i dziecko są zdrowe".
Autor: jp/sk / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock